- Jeszcze dziś wystąpię do Prokuratora Generalnego o przesłuchanie Bronisława Komorowskiego w sprawie SKOK-ów - powiedział Zbigniew Ziobro. Jak dodał, chodzi mu o "komfort" prezydenta. powiedział, że nie miał z tymi panami nic wspólnego, że nie wpływał na organy ścigania, które przez cztery lata nie robiły nic, mimo że miały wiedzę o gigantycznych przestępstwach. Od maja 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wlkp. prowadzi śledztwo dotyczące działania na szkodę SKOK Wołomin. Z ustaleń śledczych wynika, że za wiedzą osób z kierownictwa tej kasy podstawione osoby przedstawiały podrobione zaświadczenia o zatrudnieniu i wysokości zarobków oraz akty notarialne, co pozwalało uzyskiwać wysokie kredyty i pożyczki. Solidarna Polska chce, by Prokurator Generalny wszczął śledztwo ws. "zbadania braku działań i zaniechań organów ścigania w związku z posiadaniem wiarygodnych informacji wskazujących na popełnienie przestępstwa dot. SKOK Wołomin". - W tym śledztwie jedną z pierwszych czynności powinno być przesłuchanie urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego - mówił Ziobro na konferencji prasowej w Sejmie. Jak przekonywał, Komorowski "jest najważniejszym organem polskiego państwa" i "reprezentantem rządzącej PO", który "poprzez swoją pozycję i rolę polityczną w środowisku PO" "miał i mógł mieć realny wpływ" na działanie organów ścigania. Zdaniem lidera Solidarnej Polski doszło do zaniedbań "ze strony organów ścigania - ABW, CBA, CBŚ, KNF, ale też prokuratury". Już w 2011 r. - mówił Ziobro - inspektor w Ministerstwie Finansów posiadał wiedzę na temat możliwych przestępstw w SKOK Wołomin, a z wypowiedzi rzecznika ABW z 2012 r. wynika, że agencja prowadziła postępowanie w tej sprawie; ponadto o możliwości kradzieży senator Grzegorz Bierecki informował KNF. Według Ziobry, prezydent "nie kryje się z tym, że ma bardzo bliskie relacje z wieloma wysokimi przedstawicielami Wojskowych Służb Informacyjnych, których przedstawiciele doprowadzili do tej bardzo profesjonalnie prowadzonej operacji przestępczej na gigantyczną skalę, która doprowadziła do ogromnych strat". Ponadto "są pewne sygnały wskazujące na możliwość osobistych relacji pomiędzy panem prezydentem Bronisławem Komorowskim a sprawcami, oskarżonymi i tymczasowo aresztowanymi w tej sprawie" - twierdzi Ziobro. Szef klubu PO Rafał Grupiński ocenił w środowej rozmowie, że pomysły lidera SP "obrażają inteligencję opinii publicznej". - Czasy, w których prokuratura realizowała zlecenia polityków, minęły razem z IV RP i pan Zbigniew Ziobro powinien sobie to uświadomić. Pomysły, które próbuje teraz przedstawiać opinii publicznej, nie tylko nie mają sensu, ale obrażają inteligencję opinii publicznej - powiedział Grupiński. Pytany o sugestie Ziobry, jakoby Komorowski miał związki z WSI i SKOK Wołomin, ocenił, że jest to próba "obrzucenia błotem" prezydenta. - To próżne i głupie - dodał. Jego zdaniem, to "prawie wszyscy ważni politycy PiS" związani są ze SKOK-ami. Komorowski, pytany o sugestie opozycji dotyczące jego związków ze SKOK Wołomin, powiedział w środę w Radiu Zet: "Ja w jakimkolwiek SKOK-u ani złotówki nie trzymałem, ani kredytów nie brałem, ani nikogo nie znałem, więc to jest tak absurdalne, że nie sposób się tłumaczyć, ale przecież nie chodzi tutaj o tłumaczenie się". Prezydent uznał, że opozycja zadaje tylko pytania, bo "za to sąd ich nie skaże". - Gdyby oskarżyli wprost, proszę panów natychmiast do sądu. Tylko chciałbym wiedzieć, że nie będziecie się tchórzliwie chowali za pytania, tylko postawicie oskarżenia wprost, a wtedy sąd rozstrzygnie, a ja do sądu sprawę podam - mówił. Opozycja zarzuca prezydentowi znajomość z Piotrem P., byłym oficerem WSI, powiązanym wcześniej z fundacją "Pro Civili", który zasiadał w radzie nadzorczej SKOK-u Wołomin; Piotr P. ma zarzut udziału w wyłudzaniu kredytów i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Dowodem na znajomość prezydenta z nim ma być wspólne zdjęcie. Komorowski, pytany o to, mówił, że nie sądzi, by zrobienie zdjęcia cokolwiek mogło oznaczać, podkreślał, że codziennie robi sobie zdjęcia z setkami ludzi. Od maja 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wlkp. prowadzi śledztwo dotyczące działania na szkodę SKOK Wołomin. Z ustaleń śledczych wynika, że za wiedzą osób z kierownictwa tej Kasy, podstawione osoby przedkładały podrobione zaświadczenia o zatrudnieniu i wysokości zarobków oraz akty notarialne stanowiące zabezpieczenie pożyczek i kredytów na nieruchomościach o znacznie zawyżonej wartości. To pozwalało uzyskiwać wysokie kredyty i pożyczki. W kwietniu ub. roku gorzowski sąd aresztował wiceprezes SKOK Wołomin Joannę P. i mężczyznę związanego z tą instytucją Piotra P. Joanna P. usłyszała zarzut działania na szkodę firmy, natomiast Piotr P. zarzut udziału w wyłudzaniu kredytów. Obojgu zarzucono też udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe w ostatnich dniach stały się jednym z głównych tematów politycznego sporu. PO wskazuje na patologie w kasach, wykazane w raportach Komisji Nadzoru Finansowego. W ostatnią środę o sytuacji w SKOK-ach 9 godzin dyskutowali posłowie z sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Z przedstawionych posłom informacji KNF wynika, że sektor SKOK odnotował stratę w wysokości ok. 126 mln zł, a niedobór funduszy własnych to ok. 300 mln zł. Pod koniec 2014 r. 41 kas było objętych postępowaniem naprawczym. W stosunku do dwóch - SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota - musiała zostać ogłoszona upadłość. Dwie kasy zostały przejęte przez banki.