Nie lubiłam podróżować sama, tak więc od razu obserwowałam pasażerów w przedziale, aby nawiązać z kimś rozmowę. Jednak tymrazem było inaczej.Młody mężczyzna, dosyć elegancko ubrany pomógł mi umieścić bagaż i...o dziwo-sam zaczął rozmowę.Na poczatku banały, później trochę o literaturze, potem o kobietach-mężczyznach.Wydało mi się to dziwne, ale zaczął opowiadać o swoich problemach z kobietą, z którą mieszkał dwa lata.Że trudno mu z nią wytrzymać, ale rozstać się nie umie, bo możewszystkie kobiety takie są...Pomyslałam, jakie anachroniczne poglądy.Uogólnienia...Wszystkie?Jednak z grzeczności zapytałam, dlaczego jego wytrzymałość osiąga kres.Otóż wybranka robi karierę w międzynarodowej firmie, a on na państwowej posadce(nieudacznik?).Mało tego już w tym roku zmieniła pracę na lepszą, bo zna biegle dwa języki, skończyła podyplomowe MBA w Warszawie i ma duże doświadczenie w dziedzinie ekonomii (zaradna?)Nie ma ochoty na małżeństwo, bo twierdzi,że jej znajomi tez pozostają w partnerskich związkach, nie chce mieć dzieci, bo to kolidowałoby z karierą(w pewnym sensie ma rację...)Rzadko kiedy gotuje(dobrze,że w ogóle umie coś przyrzadzić), jedna za chwilę stwierdził,że miło jest z nią wychodzić do restauracji, bo jest elegancka, zadbana i zwraca na siebie uwagę(traktuję ją jak obiekt?okaz?). Ciągle się dokształca, tak więc są dni, gdy widzą się w ,,przelocie"(przynajmniej nie wieje nudą). Właściwie po godzinie rozmowy odczułam,że facet cierpi na jakiś kompleks niższości. Ale tu mój współpasażer mnie zaskoczył. Po serii narzekań przyszedł czas na chwalenie. Jak to wspaniale B. masuje mu plecy,przyrządza świetną kawę po irlandzku, pomaga mu w angielskim,bo firma wysłała go na obowiąkowy kurs. Często wysyła fajne esemesy i ma duże poczucie humoru.Nie każe mu też towarzyszyć w wedrówce po sklepach, w poszukiwaniu nowej sukienki i butów, bo zawsze umie zdecydować sama, w czym jest jej dobrze. W tym czsie on może pograć w ,,Might&Magic VII" i posłuchać Cohena, którego ona nie cierpi. Powiedziałam mu,że przesadził z tym kresem swojej wytzymałości, bo z tą kobietą można wytrzymać. Stwierdziłam tak, chociaż jej nie znałam...Dlaczego?Widziałam tego mężczyznę, jak błyszczały mu oczy, gdy o niej opowiadał, jak gestykulował, abym zrozumiała. Zrozumiałam.Na peronie w Poznaniu wyjął książkę (może po angielsku), zapewne prezent dla tajemniczej B. Nie zobaczyłam ich spotkania. Poszłam w przeciwnym kierunku. Ze mną nikt nie ,,próbuje" wytrzymać... PS.Komentarze w nawiasach to subiektywne przemyślenia autorki JARMILLA