Ostatnim z uratowanych był Zbigniew Wełmiński z Krakowa. Został wyciągnięty przez ratowników 6 godzin po zawaleniu się dachu hali MTK. Teraz przed sądem domaga się 100 tysięcy złotych odszkodowania i stałej renty: Leżałem przeszło miesiąc na wyciągu w szpitalu. Potem pól roku chodziłem o dwóch kulach, później o jednej. W pełni do zdrowia na pewno nie wróciłem. Mam uszkodzony staw biodrowy, właściwie nie wiadomo, co z tym robić. Najlepsze wskazania lekarskie - nie używać. Wśród rannych z MTK był między innymi Raf Herbots, Belg, właściciel rodzinnej firmy produkującej między innymi paszę dla gołębi. W Katowicach stracił wszystko - gołębie, pieniądze, ale teraz, po roku mówi, że w tym przypadku naprawdę nie ma o czym mówić: Uratowali się ci, którzy zdążyli wybiec, dobiec do ściany lub stanąć pod stalowymi filarami. Wytrzymały, choć powyginały się, jakby były zrobione z tektury. Dziś przypominamy głosy tych, którzy rok temu walczyli z czasem i mrozem o ludzkie życie. Rok temu, gdy nieśli pomoc było minus 17 stopni: