Brytyjski admirał Michael Boyce powiedział, że spośród 30 zaatakowanych celów trzy znajdowały się w Kabulu, cztery "w pobliżu obszarów niezamieszkanych", a pozostałe 23 w rejonach daleko od obszarów zamieszkałych. Celem ataków było wyeliminowanie stanowisk obrony przeciwlotniczej talibów i skromnych sił powietrznych Afganistanu. Ponadto atakowano obozy organizacji Osamy bin Ladena. Prezydent USA George W. Bush oświadczył, że niedzielne ataki na cele w Afganistanie zostały zrealizowane zgodnie z planem. Bush dodał, że operacji militarnej towarzyszył zrzut 37 tysięcy paczek z żywnością i lekarstwami. Walczący z talibami Sojusz Północny ocenił, że amerykańskie naloty w Afganistanie powiodły się. Minister spraw zagranicznych Sojuszu powiedział, że zniszczona została cała obrona przeciwlotnicza talibów i radary. Waszyngtońskie źódła dyplomatyczne podały dzisiaj, że Stany Zjednoczone uprzedziły Radę Bezpieczeństwa ONZ o możliwości podjęcia "innych działań" przeciwko innym organizacjom i krajom. Ponad dwie godziny po pierwszym uderzeniu lotniczym ponownie zaatakowano Kandahar. Dzisiaj nad ranem w Kabulu po raz trzeci odpalono rakiety przeciwlotnicze. Osama bin Laden powiedział w katarskiej TV, że Ameryka nie zazna spokoju, dopóki na Bliskim Wschodzie nie zapanuje pokój. Waszyngton zaapelował do obywateli amerykańskich o czujność wobec groźby odwetowych ataków terrorystycznych. Dwie godziny po pierwszym ataku nastapiły ponowne bombardowania w Kandaharze. Celem była główna kwatera talibów. Kandahar to siedziba przywódcy talibów, mułły Mohammada Omara. Dokonano również uderzenia na miasto Herat na zachodzie Afganistanu. Dzisiaj nad ranem w Kabulu po raz trzeci odpalono rakiety przeciwlotnicze - twierdzą naoczni świadkowie. Mieszkańcy stolicy Afganistanu słyszeli także odgłosy przelatujących samolotów. Wiadomo już, że w czasie ataku użyto 15 bombowców, 25 myśliwców i 50 pocisków Tomahawk. Poinformował o tym przedstawiciel amerykańskiego departamentu obrony. - Operacja przeciwko terrorystom jest we wczesnej fazie rozwoju - dodał. Jak podała arabska telewizja, na południu Afganistanu spadł amerykański samolot. Nie ma potwierdzenia tego faktu z innych źródeł. Cel: wyeliminowanie stanowisk obrony przeciwlotniczej talibów Podczas niedzielnych amerykańsko-brytyjskich nalotów na Afganistan atakowano 30 miejsc - poinformowały dzisiaj władze brytyjskie, zaprzeczając doniesieniom, jakoby od ataków ucierpiały jakiekolwiek obszary cywilne. - Rakiety i pociski spadły między innymi na stanowiska artylerii przeciwlotniczej, lotniska i obozy terrorystów - oświadczył brytyjski minister obrony, Geoff Hoon. Brytyjski admirał Michael Boyce powiedział, że spośród 30 zaatakowanych celów trzy znajdowały się w Kabulu, cztery "w pobliżu obszarów niezamieszkanych", a pozostałe 23 w rejonach daleko od obszarów zamieszkałych. Celem ataków było wyeliminowanie stanowisk obrony przeciwlotniczej talibów i skromnych sił powietrznych Afganistanu. Ponadto atakowano obozy organizacji Osamy bin Ladena. Bush: rozpoczęły się działania odwetowe W niedzielę o godz. 19. czasu polskiego w specjalnym przemówieniu do narodu amerykańskiego prezydent USA Geroge W. Bush potwierdził fakt zaatakowania Afganistanu przez siły amerykańskie. Biuro brytyjskiego premiera podało, że w akcji biorą udział także siły brytyjskie. W swoim wystąpieniu prezydent Bush powiedział m.in., że wojska zaatakowały elementy sieci organizacyjnej terrorystów i potencjału wojskowego talibów. Podkreślił, że rządzący Afganistanem talibowie nie odpowiedzieli na ultimatum USA, choć wiedzieli, jakie mogą być tego konsekwencje. Bush zapewnił jednocześnie, że wczorajsze działania są początkiem długotrwałej wojny ze światowym terroryzmem i wszystkie państwa muszą się teraz wyraźnie opowiedzieć, po której są stronie. Rumsfeld: naloty pierwszą fazą operacji - Wczorajsze ataki na Afganistan, jako pierwsza faza operacji militarnej w Afganistanie, nie zostały jeszcze zakończone - powiedział dzisiaj minister obrony USA, Donald Rumsfeld. - Głównym celem ataków lotniczych jest opanowanie przestrzeni powietrznej nad Afganistanem i zlikwidowanie zagrożenia ze strony obrony przeciwlotniczej i samolotów talibów - mówił Rumsfeld na konferencji prasowej. Dodał, że na razie nie ma doniesień o zestrzeleniu bądź zniszczeniu jakiegokolwiek samolotu amerykańskiego. Potwierdził, że do ataków użyto myśliwców, bombowców oraz okrętów, w tym okrętów podwodnych. - Wojska brytyjsko-amerykańskie wystrzeliły w cele na terenie Afganistanu łącznie 50 pocisków samosterujących typu Tomahawk - powiedział generał Richard Myers. - Użyto bombowców B-1, B-2 oraz B-52. - Ataki na Afganistan wyrządziły w tym kraju poważne szkody - powiedział szef brytyjskiej dyplomacji, Jack Straw. - Wierzymy, że uderzenia zakończyły się sukcesem. Były starannie zaplanowane i przeprowadzone - dodał Straw w wywiadzie dla BBC. Jego zdaniem, Wielkiej Brytanii, która zdecydowanie wspiera USA w walce z terroryzmem, nie grozi fala zamachów ze strony islamskich ekstremistów. Poparcie dla ataku Amerykańskie naloty przeciwko "terrorystycznym celom" poparł bez zastrzeżeń niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder. Prezydent Francji Jacques Chirac zapowiedział w przemówieniu telewizyjnym, że francuskie siły zbrojne wezmą udział w brytyjsko-amerykańskiej operacji wojskowej przeciwko celom w Afganistanie. Dodał, że ataki będą trwały "długi czas". W mijającym tygodniu Francja zgodziła się udostępnić Stanom Zjednoczonym swoją przestrzeń powietrzną i porty morskie, a także zapowiedziała współpracę na Oceanie Indyjskim w przygotowywanej przez Amerykanów operacji antyterrorystycznej. - Przed rozpoczęciem ataku na Afganistan prezydent George Bush kontaktował się z Władimirem Putinem, by poinformować go o rozpoczynającej się operacji wojskowej - poinformował Kreml. Według wiceszefa prezydenckiej administracji, Siergieja Prichodźki, obaj przywódcy odbyli rozmowę telefoniczną o godzinie 18.20 czasu polskiego - czyli na 20 minut przed atakiem. W związku z nalotami na Afganistan prezydent Rosji Władimir Putin zwołał wczoraj wieczorem na Kremlu naradę, w której uczestniczyli: minister obrony, szef sztabu armii i szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Izrael został poinformowany godzinę wcześniej Rząd Izraela został poinformowany o zamierzonym ataku na Afganistan godzinę przed jego rozpoczęciem - podały izraelskie źródła wojskowe. Geroge W. Bush zatelefonował osobiście do Szarona na godzinę przed rozpoczęciem nalotu na Kabul. Riposta talibów - Po wczorajszych amerykańsko-brytyjskich uderzeniach lotniczych na Afganistan talibowie są gotowi do świętej wojny (dżihadu) - oświadczyli przedstawiciele dyplomatyczni Talibanu w Pakistanie. W ich opinii, uderzenia te stanowiły akt terroru. Ambasador afgańskich talibów w Islamabadzie mułła Abdul Salam Zaif oskarżył dzisiaj Stany Zjednoczone o "dokonanie ataku na świat muzułmański". Nazwał USA "światowym tyranem, występującym przeciwko biednemu narodowi afgańskiemu". Ambasador oświadczył, że obrona przeciwlotnicza Talibanu zestrzeliła prawdopodobnie cztery amerykańskie samoloty, zastrzegł jednak, że strącenie trzech maszyn amerykańskich nie zostało jeszcze potwierdzone. Według przedstawiciela talibów, podczas niedzielnej operacji atakowane były zarówno cele cywilne jak i wojskowe. Zginęło - jak powiedział mułła Abdul Salam Zaif - co najmniej 25 osób. 7 października 2001 r., godz. 18.27: cztery eksplozje zatrzęsły Kabulem Pierwsze eksplozje podczas ataku na Kabul nastąpiły dokładnie o godzinie 18.27 czasu warszawskiego. Jednocześnie silny ogień otworzyła artyleria przeciwlotnicza. Zakaz poruszania się po stolicy Afganistanu w związku z godziną policyjną utrudnia zweryfikowanie szczegółów pierwszego uderzenia na Kabul i jego skutków. Podczas nalotu na Kabul w miasto uderzyły co najmniej cztery bomby - podał Reuters, powołując się na świadków. - Słyszałem samoloty, a potem doszło do co najmniej czterech głośnych wybuchów. Rośnie słup ciemnego dymu, wydaje się być bardzo duży - powiedział kabulski korespondent Reutersa, Sayed Salahuddin. Samoloty amerykańskie przypuściły atak również na miasto Dżalalabad, na wschód od Kabulu, a w Kandaharze zniszczono centrum kierowania lotniskiem wojskowym. Po amerykańsko-brytyjskim uderzeniu lotniczym na Kabul do stolicy Afganistanu szybko powrócił spokój. W około dwie godziny po wybuchach przywrócono już dostawy prądu. Na ulicach nie widać było żadnych oznak paniki. Stanowisko Polski wobec odwetu Wiceprezydent USA Richard Cheney poinformował prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o ataku na Afganistan bezpośrednio przed jego rozpoczęciem - poinformowało Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Wiceprezydent Cheney zapewnił Kwaśniewskiego, że atak "nie jest skierowany przeciw ludności cywilnej, ale przeciw terrorystom. Podziękował też polskim władzom i społeczeństwu za poparcie dla USA. - Polska udostępniła USA przestrzeń powietrzną i odciążyła amerykańskie siły w Macedonii, o tyle nas poproszono - poinformował rzecznik MON, major Jerzy Smoliński, komentując początek nalotów na Afganistan. - W naszym stanowisku nic się nie zmieniło. Dzieje się to, co przewidywali analitycy - powiedział mjr Smoliński. Rzecznik MON wyjaśnił, że Polska jako sojusznik USA i NATO wykonała już to, o co została poproszona: udostępniła przestrzeń powietrzną i odciążyła amerykańskie siły stacjonujące w Macedonii, wysyłając tam stacjonujące już w tym rejonie jednostki. Wg szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, ministra Marka Siwca, Polska jest na bieżąco informowana o przebiegu kampanii afgańskiej. Mimo że do BBN nie dotarły na razie żadne nowe informacje, dotyczące kolejnych bombardowań, minister Siwiec nie wątpi, że będzie nowa faza amerykańsko-brytyjskiej operacji w Azji Środkowej.