"Nieważne jak wąską przechodzą bramę, nieważne jak ostre pod drodze zakręty, zostałem przyszłości jedynym panem, samotnię przewodzę mej duszy wyniosłej." Te właśnie słowa, z wiersza XIX-wiecznego angielskiego poety Williama Ernesta Henley'a ma zamiar wypowiedzieć tuż przed swą egzekucją Timothy McVeigh, sprawca najbardziej krwawego zamachu w historii Stanów Zjednoczonych. W zamachu na budynek federalny w Oklahoma City w 1995 roku zginęło 186 osób, w tym 19 dzieci. McVeigh - jak sam mówił, nigdy nie żałował tego co zrobił. Dopiero dwa dni temu, w opublikowanym w prasie liście stwierdził, iż przykro mu, że musieli zginąć ludzie. Egzekucja 33-letniego McVeigha zaplanowana jest na dziś, na godzinę 14. czasu polskiego, w więzieniu Terre Haute w stanie Indiana. Będzie to pierwsza od trzydziestu ośmiu lat egzekucja federalna. McVeigh otrzyma trzy zastrzyki: "Pierwszy zastrzyk sprawi, że zaśnie, zadziała jak narkoza. Następnie dostanie środek paraliżujący mięśnie, tak, że nie będzie mógł się ruszyć i oddychać. I w końcu trzeci zastrzyk zatrzyma pracę serca" - mówi pracownica więzienia. Sam McVeigh ostatnie godziny przed śmiercią spędza w celi bezpośrednio sąsiadującej z pokojem egzekucji. Ściana pokoju, który składa się jedynie z łóżka, metalowej toalety i prysznica, ma weneckie lustra. Egzekucja McVeigha wywołuje w Ameryce ogromne emocje. Od dwóch dni w Terre Haute odbywają się demonstracje jej przeciwników i zwolenników. Ci pierwsi wzywają władze by odwołały egzekucję i argumentują, że nie ma humanitarnego sposobu zabijania. Wśród tych drugich są jednak i tacy, którzy uważają, że śmiertelny zastrzyk to zbyt łagodny środek w przypadku McVeigha. - Moim zdaniem środki powinny być surowsze. Powinien poczuć, że umiera - mówią. Egzekucji McVeigha będą mogły się przyglądać rodziny ofiar zamachu w Oklahoma City. Kilkadziesiąt osób będzie oglądać egzekucję poprzez weneckie lustra, a dalsze 300 zobaczy śmierć terrorysty dzięki transmisji w zamkniętej sieci telewizji kablowej. Paul Heath, który został ranny w eksplozji tak mówi o egzekucji: "Wszyscy odetchną z ulgą. On już nigdy nie skrzywdzi nikogo, ani z mojej rodziny, ani z rodziny nikogo innego. I z tego powodu cieszę się, że odejdzie." - powiedział Heath. Ciało Timothy McVeigha ma być - zgodnie z jego życzeniem - niezwłocznie poddane kremacji. Tylko jego adwokat Rob Nigh wie, gdzie mają trafić prochy. W czasie procesu McVeigh rozważał nawet rozsypanie ich nad miejscem zbrodni w Oklahoma City. W ostatnich miesiącach myślał o trzech miejscach - pustyni w Arizonie, jeziorach w Michigan lub miejscu, które zawsze chciał zobaczyć - w pobliżu piramid w Egipcie.