Sawka nie ukrywa, że "wszystkim przykłada równo". Pytany o to, czy chciałby być politykiem stwierdził, że pewnie maiłaby szanse, bo kilku jego kolegów już spróbowało. Na pytanie internauty: "Za kim pan jest: za czerwonymi, za czarnymi czy za białymi?" odpowiedział: "Tak naprawdę nie jestem za nikim. Kiedyś jeden człowiek wyszedł z mojej wystawy i mówi - wiesz, jakby co, to nie będzie miał kto ciebie bronić. Wszystkim dokładasz? Satyryk, jeżeli chce obiektywnie komentować, musi być kimś w rodzaju sędziego. Jeżeli będę stronniczy, publiczność to wyczuje. My jako kibice ciągle kibicujemy jednemu ... jak nie przechodzi, to następnemu .... a na koniec i tak inni wygrywają. To jest takie "mniejsze zło". Satyryk nie jest ani na prawo, ani na lewo, ani w środku .... satyryk jest ponad!" <a href="http://sawka.interia.pl/"class="more" style="color:#07336C">Zobacz stronę Henryka Sawki w INTERIA.PL</a> Oczywiście nie dało się w rozmowie uniknąć tematów bieżących. Jeden z internatów zauważył, że ostatnio głównym bohaterem rysunków Sawki jest Andrzej Lepper. Autor nie widzi w tym nic złego: "Jeżeli myśliwy idzie na polowanie i widzi same dziki .... to strzela do dzików. On w pewien sprytny sposób rozdaje teraz karty." Sawka wierzy, że rysunek może pozytywnie wpływać na ludzi, a nawet być dla nich lekarstwem. - Rysunek jest elementem, który rozładowuje sytuację. I to zarówno dla tego, kto rysuje, jak i dla tego który ogląda. W czasach komuny moje rysunki brały się z irytacji. Teraz patrzę na świat bardziej pobłażliwie. Jeżeli dowcipy mogą się ukazywać, to już jest dobrze - powiedział. Zapytany o to co lepiej się rysuje - sex, politykę, kulturę, społeczeństwo, kobiety, facetów, młodych, czy starych, odpowiedział: "Starych facetów oczywiście, w krawatach. Polityków również - tępa mina, marny garnitur. Seks także. I alkohol, a raczej tematykę antyalkoholową. Na różnych aukcjach charytatywnych największym powodzeniem cieszą się karykatury alkoholowe, łóżkowe i polityczne, czyli matki, żony, kochanki i nałogi. " Sawka nie rywalizuje z Andrzejem Mleczko. Co więcej, uważa że nie istnieje coś takiego jak monopol jednego rysownika. - Lubimy się. Jak jestem w Krakowie, wpadam do jego galerii. Dzwonimy do siebie, komentujemy bieżące wydarzenia. Czasami nawet udzielamy sobie porad jak się opędzać od natrętów - powiedział. Zapytany o to czym by się zajmował gdyby wprowadzono cenzurę na rysunki satyryczne ważnych osobistości odpowiedział: "Myślę że zacząłbym używać postaci-symboli. Ludzie doszukają się aluzji nawet gdy jej nie ma. To tylko kwestia finezji, ulepszyłoby warsztat. Pamiętam jak się np. omijało cenzurę w latach 80. Ot choćby zamiast polskiej milicji, rysowało się angielskich policjantów. Gorzej byłoby, jakby w ogóle nie można byłoby uprawiać karykatury..." Miejmy nadzieję, że do tego nigdy nie dojdzie. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/czat?cid=1601&p=0" class="more" style="color:#07336C" target="_blank">Zobacz pełną relację z wideoczata z Henrykiem Sawką</a>