Policję zaalarmowali robotnicy drogowi, których zaniepokoiło stukanie dobiegające z wnętrza cysterny. Odgłosów nie słyszał kierowca, który prowadził ze słuchawkami na uszach. Po zatrzymaniu pojazdu imigrantów wyciągnięto za ręce i nogi przez awaryjny otwór w dachu cysterny. Według naocznych świadków "pasażerowie na gapę sprawiali wrażenie nieżywych", byli pokryci substancją przypominającą sadzę. Policja mówiła o nich jako o "nielegalnych imigrantach z Europy Wschodniej". Z nieoficjalnych doniesień wynika, że imigranci mogli mieć trudności z oddychaniem, gdyż w cysternie, przewożącej substancję zawierającą węgiel, wytworzył się gaz. Pojazd należy do niemieckiej firmy H Freund z siedzibą w Frechen w Niemczech i oddziałem w Runcorn w Cheshire w zachodniej Anglii. Kierowcę zatrzymała policja.