- Nic nie mówicie o tym, że kobiety, które stanowią przecież połowę elektoratu, mają wielkie zadanie jeśli chodzi o naszą demografię, rodzą we Wrocławiu w skandalicznych warunkach - powiedział Janusz Malinowski, ordynator jednego z wrocławskich szpitali. - Jeżeli mam problem istotny, skandaliczny, to czym prędzej rozwiązuję go jako ordynator i dyrektor, i skandal jest ostatnią rzeczą, jakiej chce lekarz. A jeszcze dziwię się, że pan wypowiada słowo "skandal", bo pan pośrednio mówi o sobie - odpowiedział na atak minister zdrowia, sugerując ordynatorowi, że nie radzi on sobie z prowadzeniem oddziału. Malinowski odparł, że to, co się dzieje w tej chwili w jego szpitalu, "ten nawał porodów, to jest wojna". - Po to jest wojewoda, po to jest dział zdrowia, po to jest dyrektor szpitala, który widzi, że zamykamy oddział przy skandalu w drugim szpitalu. (...) Na Boga Ojca, no to unikajmy skandalu - mówił Zembala. Malinowski zarzucił także ministrowi arogancję i brak szacunku dla kobiet w ciąży. Z opinią wrocławskiego lekarza nie zgodził się minister i jednocześnie oskarżył go o wypowiadanie generalizujących poglądów. - Muszę panu powiedzieć, bardzo się pan pomylił. Więcej się dba [o kobiety w ciąży], niż się panu wydaje - dodał minister.