Przywódca wschodniotimorskich rebeliantów może stanowić istotne zagrożenie podczas mających się odbyć w przyszłym miesiącu wyborów prezydenckich. Reinado, były major timorskiej armii, zbiegł kierowanym przez Australijczyków siłom stabilizacyjnym podczas akcji, w której śmierć poniosły cztery osoby. Zwolennicy Alfredo Reinado zapowiedzieli kontynuowanie protestu, dopóki prezydent kraju - Xanana Gusmao - nie wycofa nakazu aresztowania dla przywódcy rebeliantów. Główne ulice Dili zablokowane są przez rozbite samochody i płonące opony. - Wszyscy Timorczycy, w tym ci młodzi, są wściekli - mówi zwolennik Reinado, Agusto Junior Trindade. Reinado poszukiwany jest za napad na posterunek policji, podczas którego skradziona została policyjna broń. Australijska akcja wzbudziła silne protesty zwolenników przywódcy rebeliantów, które mogą przeciągnąć się do przyszłego miesiąca i zagrozić bezpieczeństwu wyborów prezydenckich. Reinado pozostaje na wolności od czasu swojej ucieczki z więzienia w sierpniu, której dokonał wraz z 50 towarzyszami. W zeszłym roku przewodził rewolcie mającej na celu obalenie rządu kraju. Timor Wschodni uzyskał niezależność od Indonezji pięć lat temu. Od dawna bieda i przemoc są tam codziennością. Prezydent Gusmao wzywa Reinado do poddania się, lecz przywódca rebeliantów oznajmia, że nigdy nie złoży broni przed międzynarodowymi siłami pokojowymi.