Konrad Piasecki: Czy pański pryncypał nie miałby ochoty tak bez przymusu i ochoty porozmawiać z komisją śledczą? Dariusz Szymczycha: Nie tylko nie ma takiej ochoty, ale nie ma takiej potrzeby, ponieważ nie widzę tematu, który mógłby w sprawie Rywina być tematem wspólnym. Konrad Piasecki: Komisja chciałaby go zapytać o wiele rzeczy... Dariusz Szymczycha: Komisja ma informacje bardzo obszerne. Prezydent składał wielogodzinne zeznania przed prokuraturą. Komisja ma te zeznania od paru miesięcy. W zeznaniach tych prezydent udzielił wyczerpujących odpowiedzi, a pytali go fachowcy - prokuratorzy. Konrad Piasecki: Ale komisja mówi, że tych pytań ma jeszcze mnóstwo i chciałaby je prezydentowi zadać, patrząc w oczy. Dariusz Szymczycha: Tak, ale chcę przypomnieć, że ta komisja ma zbadać aferę Rywina. W tej aferze nie ma Aleksandra Kwaśniewskiego. Konrad Piasecki: Ale jak się okazuje, być może był. Dowiedział się o propozycji Rywina już 22 lipca, kiedy jeszcze nikt o tym nie wiedział. Dariusz Szymczycha: Dowiedział, nie dowiedział... To mówi członek komisji, polityk, który zawsze postponował Aleksandra Kwaśniewskiego. Dowiedział, nie dowiedział - to jest w moim przekonaniu złe skojarzenie. Konrad Piasecki: Podobno Aleksander Kwaśniewski powiedział to w prokuraturze, że 22 lipca rozmawiał na ten temat z Adamem Michnikem i Adam Michnik mu to powiedział. Dariusz Szymczycha: Na ile ja wyczytałem w dokumentach mi dostępnych - ja nie znam zeznań prezydenta przed prokuraturą - to prezydent przypomina sobie, że 22 lipca rozmawiał z Adamem Michnikiem, Adam Michnik sobie tego nie przypomina. Natomiast treści rozmowy - na tyle, co ja pamiętam - pan prezydent sobie nie przypomina. Konrad Piasecki: Ale rozmawiał czy nie rozmawiał o sprawie Rywina? Dariusz Szymczycha: Nie, ale to właśnie w tym pytaniu tkwi intencja. Bo może to była rozmowa polegająca na tym, że mam ważną sprawę, no to zobaczymy się za 10 dni albo za 2 tygodnie. Konrad Piasecki: Wedle pańskiej wiedzy, jak wyglądała ta rozmowa? Dariusz Szymczycha: Ja nie byłem przy tej rozmowie. W moim przekonaniu wiedza prezydenta nt. sprawy Rywina pojawia się w pierwszych dniach sierpnia ubiegłego roku. Konrad Piasecki: A nie uważa pan, że o tym wszystkim komisja mogłaby spokojnie z prezydentem porozmawiać? Dariusz Szymczycha: Jeśli komisja ma to w zeznaniach - a tak przypuszczam, czytając różne wypowiedzi panów posłów, którzy mają dostęp do zeznań pana prezydenta - to po co ma przesłuchiwać prezydenta po raz drugi. Ponadto, mówiąc szczerze - ja nie chcę być brutalny - komisja poza tą warstwą wyjaśniania faktów, ma warstwę bardzo polityczną. Uważam, że w takim spektaklu politycznym nie powinien brać udziału. Konrad Piasecki: Czyli Aleksander Kwaśniewski nie tylko proszony, ale i wezwany przez komisję, nie stawi się przed nią? Dariusz Szymczycha: Nie ma sytuacji, w której Sejm może wzywać prezydenta. W konstytucji opisane są wyraźnie stosunki między tymi dwoma organami władzy. Prezydent nie wzywa do siebie przewodniczącego klubu parlamentarnego, np. PO. Konrad Piasecki: Zaprasza go. Dariusz Szymczycha: Zaprasza go na konsultacje. Konrad Piasecki: Komisja może zaprosić prezydenta. Dariusz Szymczycha: Ale to nie jest ta sama sytuacja, ponieważ zaproszenie do prezydenta to są konsultacje polityczne. A ewentualne zaproszenie komisji to jest walka i gra polityczna. Konrad Piasecki: Czyli prezydent nie stawi się przed komisją? Dariusz Szymczycha: Ja będę mu to odradzał. Ja byłem przed tą komisją. Bardzo sobie cenię ten cały dzień spędzony tam i wiem, że w dużej mierze jest to spektakl polityczny, który będzie przez część jej członków wykorzystywany w celach osobliwie politycznych, np. w takim celu, żeby poniżać autorytet publiczny. Konrad Piasecki: A może aby wyjaśnić aferę Rywina? Dariusz Szymczycha: Aby wyjaśnić aferę Rywina, trzeba pytać Rywina i innych uczestniczących w tej sprawie. Aleksander Kwaśniewski w tej sprawie nie uczestniczył - jeszcze raz przypominam. To jest zabawa w sprawiedliwość, a nie sprawiedliwość. Konrad Piasecki: Czy obozy prezydenta i premiera zawarły pakt o nieagresji i wzajemnej pomocy w wyborach? Dariusz Szymczycha: Nie rozumiem pytania, bo my tutaj wyborów nie organizujemy. My zajmujemy się pracą państwową, a nie wyborami. Konrad Piasecki: Prześledźmy to, co się działo w ubiegłym tygodniu. Najpierw liderzy Ordynackiej przyszli do prezydenta, później oświadczyli, że nie będą tworzyli żadnej wspólnej listy w wyborach do europarlamentu, że wystartują pod egidą SLD, chwilę później Jolanta Kwaśniewska dała do zrozumienia, że może wystartować w wyborach prezydenckich. Wygląda to tak, jakby Kwaśniewski zdjął z głowy Leszka Millera jeden problem, ale w zamian oczekiwał jakiegoś poparcia dla małżonki w wyborach. Dariusz Szymczycha: Nie, nie można z tych faktów układać takiej historii. Konrad Piasecki: Ale prezydent przestał mówić o tym, że nie wyobraża siebie jako First Lady, a zaczął mówić, że pani Jolanta jest naciskana, że wywierane są na nią naciski. Dariusz Szymczycha: O First Lady prezydent mówił wielokrotnie i pewnie uznał, że to już będzie mało dowcipne. Konrad Piasecki: Albo uznał, że się nadaje do tej roli. Dariusz Szymczycha: Na pewno się nadaje, chyba nie mamy do tego wątpliwości. Natomiast jest pytanie, czy chce pełnić tę rolę? Konrad Piasecki: A chce? Dariusz Szymczycha: To jest bardzo poważne pytanie. Znam wypowiedź pani Jolanty Kwaśniewskiej. Ona się bardzo poważnie zastanawia, decyzji jeszcze nie podjęła i szybko jej nie podejmie. Konrad Piasecki: A pan będzie ją do takiej decyzji namawiał? Dariusz Szymczycha: Panie redaktorze, proszę o następne pytanie. Ja jestem w tej trudnej sytuacji, mnie zobowiązuje lojalność wobec obecnie funkcjonującego prezydenta. We mnie nie ma takich skłonności, by wołać: "Umarł król, niech żyje król". Ja chcę być lojalnym współpracownikiem tego prezydenta, który mnie powołał do pracy. Konrad Piasecki: Ale lojalność wobec małżonki nie wyklucza lojalności wobec prezydenta. Dariusz Szymczycha: Ale to jest demokracja, a nie monarchia, panie redaktorze. Konrad Piasecki: Ale może będzie monarchia demokratyczna? Dariusz Szymczycha: Ale to już jest zabawa słowami. Konrad Piasecki: Dziękuję.