Stronnicy Sadra także w pięciu innych irackich miastach zorganizowali marsze i protesty, w których domagali się uwolnienia swoich towarzyszy przetrzymywanych w irackich i prowadzonych przez Amerykanów więzieniach. W Bagdadzie współpracownik Sadra, szejk Haidar al-Dżabiri, wzywał do udziału w marszu 9 kwietnia, kiedy przypada szósta rocznica przejęcia kontroli nad Bagdadem przez wojska USA. - Dzisiaj pochylamy się nad okrutną okupacją Iraku, a 9 kwietnia będziemy apelować o wyzwolenie - mówił Dżabiri wiernym zgromadzonym na modły w szyickiej dzielnicy Bagdadu, Mieście Sadra. - Muktada (as-Sadr) wzywa was do wielomilionowego udziału w marszu - podkreślił. W odpowiedzi zgromadzeni podnieśli transparent z hasłem: "Iracki rządzie, kiedy będziesz godny zaufania i uwolnisz naszych uwięzionych synów?". Rozlegały się okrzyki: "Nie, nie dla okupacji. Tak, tak dla wyzwolenia. Tak dla Iraku". Spłonęły dwie amerykańskie flagi. Tysiące sadrystów wyszły na ulice w pięciu innych miastach: Basrze, Kucie, Diwanii, Amarze i Nasirii. Według agencji Associated Press, akcje są początkiem serii protestów. Podobny marsz w zeszłym roku w Bagdadzie był odwołany. Wcześniejsze demonstracje z inicjatywy Sadra przyciągały tysiące uczestników, ale nigdy ich liczba nie przekroczyła miliona. Piątkowe protesty zbiegły się z samobójczym zamachem w Faludży, w którym zginął iracki policjant i pięciu innych ludzi. Celem ataku był dom przywódcy miejscowych, sunnickich służb bezpieczeństwa, które zwróciły się przeciwko Al-Kaidzie.