Przywódca rebeliantów Foday Sankoh twierdzi, że w walkach zginęło sześciu jego ludzi ze Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego (RUF). Bojownicy RUF zaatakowali pozycje kenijskiego batalionu sił pokojowych w Makeni i Magburaka w środkowym Sierra Leone - podał rzecznik sił ONZ (UNAMSIL) w komunikacie. Zginęło co najmniej siedmiu żołnierzy. Akcja rebeliantów może przekreślić proces pokojowy zapoczątkowany w Sierra Leone. Porwania członków UNAMSIL ostro potępiła na nadzwyczajnym posiedzeniu Rada Bezpieczeństwa ONZ. Rzecznik sił pokojowych we Freetown poinformował, że rebelianci uprowadzili 49 przedstawicieli ONZ - żołnierzy UNAMSIL i nieuzbrojonych obserwatorów. Po wielu innych członkach misji "ślad zaginął". Poprzednio podawano, że uprowadzono 20 osób. Zakładników wzięto w Makeni, Magburaka oraz Kailahun na wschodzie kraju. Starcia i porwania nastąpiły wkrótce po opuszczeniu Sierra Leone przez zachodnioafrykańskie siły interwencyjne, które broniły rządu tego kraju w czasie trwającej od ośmiu lat krwawej wojny domowej. Siły ONZ rozmieszczono w kwietniu. Mają one nadzorować realizację porozumienia pokojowego z 1999 r. Misja ONZ ma także nadzorować demobilizację i rozbrojenie ok. 45 tys. bojowników przed planowanymi na 2001 r. wyborami. Z informacji napływających z Makeni wynika, że właśnie sprawa rozbrojenia, które przebiega z opóźnieniem, doprowadziła do wybuchu starć.