- Zamachowiec został zabity 5 minut temu, a siły specjalne dobrze wykonały swe zadanie - oznajmił Tulejew w telewizji Wiesti-24. Jak dodał, "wszystkich zakładników uwolniono". Jedna z kobiet została hospitalizowana w związku z nagłym wzrostem ciśnienia. Uzbrojony w pistolet i granat mężczyzna wdarł się do oddziału Ursa-Banku i pojmał pięcioro zakładników - trzy kasjerki i dwóch ochroniarzy. Tulejew, który kierował negocjacjami z napastnikiem, powiedział, że cały czas zmieniał on żądania. - Raz domagał się pieniędzy, raz samochodu na lotnisko do Kiemierowa, raz znów samolotu. Rozmowy trwały, a siły specjalne robiły swoje - opowiadał Tulejew. Według przedstawicieli władz obwodu kiemierowskiego mężczyzna żądał 30 mln rubli (3 mln zł). Agencja Reutera pisze natomiast, że napastnik domagał się uwolnienia z więzienia swego znajomego. Jak dodał Tulejew, zamachowiec miał przy sobie "rzeczywiście ładunek wybuchowy". Trwają czynności mające na celu ustalenie jego tożsamości. Przedstawiał się jako "Sybirak". Według wstępnych ustaleń mieszkał w Leninsku-Kuznieckim.