W mieście Barland pogotowie zgadza się na przyjazd do chorego tylko pod warunkiem, że ten na najbliższej stacji benzynowej kupi paliwo. - Po prostu nie mamy pieniędzy, dlatego ludzie muszą kupować nam paliwo, żebyśmy mogli zawieźć ich do szpitala - powiedziała Gabriela Rotaru, szefowa pogotowia w Barland.