Szef klubu PSL Jan Bury wyjaśnił we wtorek wieczorem dziennikarzom, że decyzja ws. referendum zostanie podjęta w czwartek, bo na wtorkowym posiedzeniu nie było wszystkich posłów. - Chcemy, aby w tej sprawie wypowiedzieli się wszyscy posłowie PSL, by nie pozostawić żadnych wątpliwości - podkreślił. Szef klubu ludowców zaznaczył, że na wtorkowym posiedzeniu tylko jeden poseł opowiedział się za referendum. - W sprawie referendum mamy jednoznaczną opinię - przekonywał Bury. Zapowiedział też, że na czwartkowym posiedzeniu klubu zgłosi wniosek ws. dyscypliny w głosowaniu nad wnioskiem o referendum. Upomnienie, nagana, zawieszenie i wykluczenie Pytany, jakie będą konsekwencje dla posłów, którzy złamią dyscyplinę odpowiedział: "U nas są tylko takie kary w regulaminie: upomnienie, nagana, zawieszenie i wykluczenie. Rozważamy każdy ze tych scenariuszy." W klubie PSL opinie w sprawie referendum są podzielone, choć większość posłów przychyla się do głosowania wspólnie z PO przeciw wnioskowi. Dwóch posłów PSL: Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski, zadeklarowało poparcie dla referendum. Poseł Mirosław Pawlak zapowiedział, że decyzję podejmie na posiedzeniu klubu. "Co miałem do powiedzenia - już powiedziałem" Kłopotek - według rozmówców PAP - na posiedzeniu klubu opowiedział się za referendum. Poseł opuścił posiedzenie przed jego zakończeniem i dodał, że do piątku się nie będzie wypowiadał na temat referendum. - Co miałem do powiedzenia - już powiedziałem - podkreślił w rozmowie. Dąbrowski, który na posiedzeniu klubu się nie pojawił, wyjaśnił, że obowiązki zatrzymały go we Wrocławiu. Dodał, że "ze względów światopoglądowych" nie zmienia zdania ws. referendum. Z kolei Mirosław Pawlak - według relacji rzecznika PSL Krzysztofa Kosińskiego - już na posiedzeniu klubu zasygnalizował, że będzie przeciwko referendum. Stanowisko PSL jest kluczowe w głosowaniu nad wnioskiem Stanowisko PSL jest kluczowe w głosowaniu nad wnioskiem. Sejm przyjmuje wniosek o referendum bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Zakładając 100 proc. frekwencję (460 posłów) w głosowaniu nad wnioskiem ws. referendum, jego zwolennicy musieliby zebrać 231 głosów. Koalicja PO-PSL liczy 232 posłów. Nieoficjalnie ludowcy, z którymi rozmawiała PAP przyznają, że powodem przesunięcia decyzji ws. głosowania była informacja o planowanym na środę spotkaniu szefa PSL Janusza Piechocińskiego z premierem Donaldem Tuskiem. "Mamy w planach z premierem Tuskiem takie spotkanie" Piechociński pytany we wtorek przez PAP o postulowane przez część polityków PSL spotkanie koalicyjne z Tuskiem, podkreślił, że jest potrzeba "uzgodnień koalicyjnych przed ostateczną decyzją rządu" na finiszu programowania środków unijnych. - Mamy w planach z premierem Tuskiem takie spotkanie - mówił Piechociński. Nie wykluczył, że dojdzie do niego w środę. Spotkania koalicyjnego domagali się też wcześniej m.in. Marek Sawicki i Jarosław Kalinowski. Sawicki powiedział, że referendum ws. 6-latków "nie jest najważniejszą sprawą w państwie". - W mojej ocenie ważniejszą sprawą jest wewnętrzna sytuacja w PO, informacja pana premiera, jak będzie wyglądała rekonstrukcja rządu, jakie projekty w ramach koalicji chce realizować przez najbliższe dwa lata. I czy jest wola współistnienia koalicji na lata 2014-2020, a więc także racjonalnego zagospodarowania tego wysokiego budżetu wynegocjowanego w Brukseli - wyjaśnił poseł. Według szefa PSL spotkanie z premierem ma dotyczyć właśnie programowania środków z UE, bo - według niego - PSL i PO nie różnią się ws. obowiązku szkolnego dla 6-latków. Jak zaznaczył, między PO i PSL "nie ma w tej sprawie różnicy zdań", a problem polega na tym, by wszyscy posłowie w obu ugrupowaniach zagłosowali zgodnie ze stanowiskiem swoich klubów.