Oświadczam jednak, że wszystkie metody ujęte w tym artykule opublikowane są wyłącznie w celach naukowo-badawczych, zaś twierdzenie, iż celem jest zachęcanie kogokolwiek do ich stosowania, stanowi osobistą interpretację czytelnika, za którą autor nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Tworząc go przyjąłem następujące założenia odnośnie odbiorcy: - posiada i rozumie wiedzę na temat dokumentów aplikacyjnych (zwłaszcza rodzajów cv oraz celu covering letter) - posiada podstawową wiedzę na temat rekrutacji i uczestniczył przynajmniej w kilku procesach - zamierza w niedalekiej przyszłości wyjechać i pracować za granicą - jest mobilny, zwłaszcza mentalnie W zamyśle jest to raczej zbiór "tipow" niz przewodnik "krok po kroku", stąd wymaga pewnej wiedzy wstępnej, po którą odsyłam do sieci. Treść starałem się skrócić i skomasować w najwyższym stopniu, jednak powinno być oczywiste, iż szukanie pracy to temat rzeka. Pokornie wiec proszę o wybaczenie i zapraszam do sążnistej lektury. STUDIA Tytuł magistra stanowi punkt wyjścia do czegokolwiek. W kwestii wyboru rodzaju i kierunku studiow można, choć niekoniecznie trzeba, przeprowadzić szczegółowe badania. Ogólne trendy są znane, a jeśli nie, to łatwo dostępne w internecie i prasie, przy czym stwierdzono, że najbardziej wiarygodne rankingi publikuje co roku tygodnik "Wprost" (dotyczy nie tylko edukacji). Osobiście polecam nauki ścisłe i mające zastosowanie praktyczne (np. <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a> i księgowość) chyba, że ktoś marzy o karierze naukowej. Najlepiej wybrać uczelnię, której dyplom jest honorowany bez nostryfikacji. Urlopom dziekańskim mówimy stanowcze "NIE!". Przerywanie studiów w celu pracy zarobkowej mija się z celem i jest ze wszech miar niewskazane. Poziomy edukacji można znaleźć w sieci, podam tylko, ze mgr to Master, mgr inż. - Master of Science (skrót MSc), gdzie Science to nauki techniczne (biologia, chemia, inżynieria jakakolwiek, etc.). Wykształcenie na poziomie Master jest dość drogie i trudne do zdobycia (przynajmniej dla obcokrajowców mieszkających w swoich ojczyznach) dlatego niezwykle cenne. Do zapamiętania: Dyplom zawsze można schować do szuflady. Co jednak, jeśli w razie potrzeby nie ma czego z niej wyciągnąć? BUDUJEMY DOŚWIADCZENIE Praktyka czy pieniądze? W brew pozorom ciekawe pytanie, choć ostatnio ze względu na umocnienie złotówki i zwiększony popyt na siłę roboczą skłaniałbym się do opcji pierwszej, ponieważ w chwili obecnej jest super łatwa, a w przyszłości zaprocentuje. Rekruterzy preferują CV chronologiczne, ponieważ jasno z niego wynika czy kariera jest przemyślana i celowa, czy podyktowana przypadkiem i niekonsekwencją. Polecam więc praktykować, najlepiej w zawodzie i dopiero od drugiego roku, ponieważ na pierwszym przeprowadzany jest zawsze największy odsiew. Zabawę w organizacjach typu IESEC uważam za koncertową stratę czasu w czystej formie, ponadto polscy pracodawcy jeszcze długo nie naucza się doceniać takiej aktywności, o wolontariacie nie wspominając. Dla nich liczy się tani wyrobnik i nie ma się co czarować, że jest inaczej, choćby nie wiadomo co mówili na rozmowach czy pisali w ogłoszeniach. Do zapamiętania: Nie święci garnki lepią i każdego inżyniera/specjalistę można zastąpić skończoną liczbą praktykantów. Taką politykę mają firmy w Polsce, niektóre ostatnio nieco ją zmodyfikowały. Należy przy tym celować w znane marki - zwykle są to duże, międzynarodowe koncerny, choćby obowiązki sprowadzały się do tzw. parzenia kawy. Warunki pracy do niedawna przypominały kołchozy, obecnie niewiele się zmieniło, jednak ten etap jest jak kolejka - każdy musi odstać swoje. Szeroko rozumiany i objawiający się szacunek dla pracownika rośnie z jego doświadczeniem, zaś wpływ firmy, w której on pracuje jest znacznie mniejszy niż można sądzić. Paradoksalnie w dużych firmach ludzie umieją miej, ponieważ procesy są rozdrobnione, w małych zaś prawie każdy to człowiek orkiestra. Generalna zasada jest taka, że koncerny wymagają dużo i płacą mało, małe firmy odwrotnie, dlatego zaobserwowany kierunek migracji kadry od dużego do małego przedsiębiorstwa jest zupełnie naturalny i nie może dziwić. Typowe okresy zatrudnienia powinny oscylować wokół poniższych wartości: 2-3 lat -> pierwsza praca, 5 lat -> druga praca, 7-10 trzecia, bez ograniczeń -> każda następna. Do zapamiętania: Znana marka powoduje, że każdy rekruter będzie w stanie rozpoznać obecnego/poprzedniego pracodawcę. Do ataku na zamorskie kraje 2-3 lata doświadczenia w zawodzie wystarczają w zupełności. ZAŻALENIA DO PANA BOGA! Jeśli się dobrze zastanowić oraz wziąć pod uwagę wszystkie czynniki, takie jak np. warunki pracy inżyniera w PL i w UK, to okazuje się, że na zmywaku pracuje w istocie ten pierwszy, tyle, że wirtualnym. Charówa, wieczne pretensje od szefa, użeranie się z ludźmi i bezskuteczne próby przekonywania ich do robienia rzeczy, które leżą w zakresie ich obowiązków. Co ciekawe wiele osób pozostających w PL uważa, że emigranci parają się wyłącznie pracami fizycznymi, a główną przyczyną ich wyjazdu była niezaradność i nieudacznictwo. Przychodzi mi na myśl pies, który od szczeniaka nie był spuszczany z łańcucha, więc nie tęskni za wolnością, ponieważ nie wie co to takiego (Z. Nałkowska - "Granica"). Pracodawcy-krwiopijcy w PL robią wszystko, żeby piesek się nie dowiedział i z moich dotychczasowych obserwacji wynika, ze jak na razie im się to udaje. Przy okazji trzeba bardzo uważać na zadaniowy system pracy zgodny z Działem 6, Rozdz. IV, Art. 149 Kodeksu Pracy, który stanowi dla pracodawców świetną furtkę do wykorzystywania pracowników poprzez niepłacenie za nadgodziny i dlatego jest dość powszechnie stosowany. Często nadużywanym terminem jest "wsparcie". Podręcznik Ross A.Webber "Zasady zarządzania organizacjami", Warszawa 1996, definiuje je jako "Działania kierownika zmierzające do wzrostu u podwładnych poczucia ich własnej wartości". Czyż nie zabawnie wygląda przełożony udzielający - jak twierdzi - managerskiego wsparcia, którego działania wyczerpują wszelkie znamiona mobbingu, niejednokrotnie ostrego? Następująca anegdota to tylko wierzchołek góry lodowej. W jednym z międzynarodowych koncernów zlokalizowanych w PL miałem wątpliwą przyjemność brania udziału w takiej oto scence rodzajowej. Pewien wysoki rangą dyrektor dostrzegł razu pewnego o godz. 16:45 pilną potrzebę posiadania nietypowego raportu. Puścił zadanie w dół po piramidzie i zapewne poszedł do domu (wynik na rano - wspaniała sprawa). Mój szef zrobił to samo i ogary poszły w las. Problem polegał na tym, aby dokument kłamał na tyle sprytnie, by nie przegiąć, a jednocześnie dane wyglądały w miarę wiarygodnie. Wrażenie miał wspomagać odpowiedni sposob prezentacji, dlatego do oszustwa dochodziło nieśmiertelne formatowanie w excelu. Za każdym więc razem, gdy się u niego zjawiałem miał jakieś uwagi. Zauważywszy wreszcie, że zgodnie z prawem pracy system zadaniowy nie oznacza, że można człowiekowi dać więcej zadań niż tyle, ile da się wykonać w ramach etatu (Kodeks Pracy - Ustawa z 26 czerwca 1974 r. z późniejszymi zmianami, Dział 6, Rozdz. IV, Art. 140 i odnośnik do Rozdz. II, Art. 129.) usłyszałem groźbę, że jeśli nie teraz to dojedzie mnie kiedy indziej. I dodał: "Zażalenia do Pana Boga!". Do zapamiętania: Wojciech Młynarski w jednej z piosenek śpiewa: "[...]Niejedną jeszcze paranoję Przetrzymać przyjdzie robiąc swoje, kochani, Róbmy swoje, Żeby było na co wyjść!" PRAWA AUTORSKIE Istnieją dwa rodzaje: osobiste i majątkowe. Szczegóły w Ustawie z dn. 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dziennik Ustaw Nr 24, poz. 83), zwłaszcza Rozdział 3, Oddział 1 i Oddział 2. Rozdział 2, Art. 12. 1. stanowi, ze jakkolwiek prawa osobiste musza być zachowane, o tyle prawa majątkowe do wszystkich projektow, których wykonanie wynika ze stosunku pracy, automatycznie, nieodpłatnie i trwale przechodzą na pracodawcę. Niech będzie również wiadomym, ze osobiste prawa autorskie są nagminnie łamane. Już sama świadomość tego faktu daje pewne pole manewru, choćby na podstawie Rozdz. 8, Art 78. 1., lecz prościej i milej jest nie sprzedawać całej swej wiedzy, gdyż dobry pomysł zostanie w lot skradziony. Warto zauważyć, że w wypadku studentów jako pracodawce domniemywa się uczelnię reprezentowaną jednoosobowo przez promotora, więc ubieranie naprawdę świetnego i rewolucyjnego projektu w pracę magisterską, doktorską, habilitacyjną* to bodaj najgorszy pomysł, jaki może przyjść do głowy podczas bezsennych, deszczowych, ministerialnych nocy i należy zawsze przeprowadzić dokładny rachunek zysków oraz strat. *niepotrzebne skreślić, potrzebne - dopisać Do zapamiętania: Wprawdzie każde dzieło należy majątkowo do pracodawcy, jednak nie jest powiedziane, ze jedyne co wynosimy z firmy to zdobyty know-how, doświadczenie i kontakty. LASY GINĄ... Wszystko, dosłownie wszystko, musi być na papierze, z podpisami i pieczątkami, zwłaszcza list intencyjny od firm działających na terenie Polski. Nie można dać się zwieść mglistym obietnicom. Znany jest mi przypadek osoby, która użyła takiego dokumentu w celu wyegzekwowania zapisanych w nim, a uzgodnionych uprzednio, zobowiązań. Ciekawe, że przełożony dostał potem dyskretnie po uszach od dyrektora kadr, nie za niedotrzymanie warunkow, ale za wydanie listu. Generalnie jeśli szef ściemnia lub odwleka wydanie jakiejkolwiek decyzji, to bardzo zły sygnał i należy się mieć na baczności. W polskich sądach dokumenty elektroniczne jeszcze długo nie będą dowodem dlatego droga pisemna jest o tyle skuteczna, ze stanowi realna podkładkę do potencjalnego przyszłego wykorzystania. Należy ja wykorzystywać jako metodę główną lub co najmniej równoległą, niezależnie od tzw. kultury korporacyjnej. Śmiem przypuszczać, że celem niektórych zapisów regulaminu pracy w koncernach może być skłonienie pracowników do zaniechania pewnych działań i w konsekwencji utrudnienie ewentualnego późniejszego dochodzenia praw pracowniczych na drodze sądowej. Proszę to przemyśleć. Pisma opatruje się w lewej dolnej części klauzulą "Otrzymują: a) Adresat, b) a/a" (co oznacza, ze kopia zostaje ad acta), podpisuje i składa na tzw. Dziennik Podawczy. Zgodnie z prawem każda firma i instytucja w PL go posiada, niezależnie czy jest oddziałem zagranicznej korporacji czy nie. Jeśli młodziutka pani w sekretariacie zaprzeczy, to znaczy, ze jest niedoinformowana i nie należy się przejmować. Złożyć można osobiście lub wysłać listem poleconym, koniecznie ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru, niekoniecznie Pocztą Polską. W pierwszym przypadku należy dopilnować, aby na podpisanej kopii znalazła się pieczątka lub adnotacja: "Wpłynęło dn. ......" oraz data i podpis osoby przyjmującej. W drugim przypadku na druku pocztowym dobrze jest odnotować co list zawiera (np. "zawiera L4 za okres ......"). Podpis jest niezwykle istotny i jakikolwiek dokument bez podpisu jest nieważny. Nadmienię, że płacąc kartą zawsze podpisuję swój rachunek, co spotyka się w najlepszym wypadku z uśmieszkami sprzedawczyni w polskich sklepach, a nierzadko z głupimi komentarzami typu "Taki pan popularny, że nie może się odzwyczaić od rozdawania autografow?". Czegóż jednak oczekiwać od ludzi, którzy z trudem skończyli podstawówkę? Podpis ma ogromną siłę rażenia, zatem trzeba bardzo uważać gdzie się go składa. Zwłaszcza w pracy. Nie dajmy się nabrać na tekst "to tylko tak tutaj napisz co sądzisz i się podpisz"! Wszystkie rozmowy zarówno twarzą w twarz jak i telefoniczne proponuję nagrywać (obecnie każdy telefon ma funkcje dyktafonu). Zgodnie z prawem pracodawca nie może odmówić płatnego urlopu, ale może go przełożyć ze względu na trudną sytuację firmy (Kodeks Pracy, Dział 7, Rozdz. I, Art. 164, § 2.). Tu sprawa robi się śliska. Dodatkowym, pozaprawnym narzędziem jest odwlekanie zatwierdzenia urlopu. W takich wypadkach, zwłaszcza gdy np. ze względu na wykupioną wycieczkę zmiana terminu jest trudna/niewygodna/niemożliwa* stosuje się zwolnienie lekarskie z opcją "chory może chodzić". Możliwe są tylko dwie: "może chodzić" lub "może leżeć", tertium non datur i każdy lekarz doskonale to wie. Najlepsze, że w takim wypadku stosuje się przepis Działu 7, Rozdz. I, Art. 165, ust. 1 Kodeksu Pracy co oznacza, ze ciastko jest zjedzone, a jednocześnie zostaje na później! Należy jednak mieć świadomość, iż L4 z taką opcja to broń mocna i skuteczna, więc nie polecana do częstego stosowania, zwłaszcza, że typowymi schorzeniami są tu głównie różnego rodzaju depresje. To rozwiązanie ostateczne i powinno być traktowane jak strzał z NO2 - raz, a dobrze. Użycie jej więcej niz raz, dwa razy w ciągu całego okresu zatrudnienia w danej firmie staje się niebezpieczne ze względu na jeszcze jedną, bardzo ważną jej cechę: możliwą obosieczność. * niepotrzebne skreślić, potrzebne - dopisać Do zapamiętania: Stara krakowska prawnicza zasada mówi "Gęby w segregator nie zamkniesz". SZKLANY SUFIT Termin ten pojawia się po raz pierwszy w publikacji B. Budrowskiej, D. Duch, A. Titkow - "Szklany sufit: bariery i ograniczenia karier polskich kobiet" (Warszawa 2003) i określa sytuację, w której człowiek pracuje poniżej kwalifikacji bez szans na awans lub zmianę stanowiska na właściwe do wykształcenia i doświadczenia. Zaobserwowałem, że ludzie najczęściej natrafiają na tę przeszkodę ponieważ nie szukają pracy, a nie dlatego, ze nikt nie chce ich zatrudnić. Każdy pracownik znajdzie swój stołek, tym szybciej im sprytniej szuka. Szklanemu sufitowi sprzyja głównie praca poniżej kwalifikacji, brak doświadczenia w zawodzie, "dziury" w CV oraz niewłaściwe środowisko zmieniające sposob postrzegania rzeczywistości i powodujące, że priorytety rozpływają się w oparach absurdu. Przyjrzałem się niedawno przedstawicielowi CHAV (Council House And Violence - odpowiednik polskiego dresiarza). Wartość sztuk odzieży i złota, którymi obwiesił się jak choinka z pewnością przewyższała moją pensję. Prawda jest jednak brutalna - podczas gdy ja pójdę w górę, on zawsze będzie tylko dresiarzem, gdyż pozyskane pieniądze woli przeznaczyć na gruby łańcuch z drogiego kruszcu niz jakiś przydatny kurs oraz spodnie, koszulę i krawat. Ponadto obowiązki, konieczne umiejętności, zdolności na stanowisku kierowniczym i np. produkcyjnym są kompletnie różne, zatem nawet w firmie, która gra fair z liniowego da się awansować najwyżej do kierownika zmiany, a i to w ciągu kilku, kilkunastu lat. Tylko po co, skoro najdalej w kilka miesięcy można rozpocząć pracę jako specjalista w biurze, inżynier lub manager? Choć wydaje się to oczywiste, wiele osób, z którymi rozmawiałem, tego nie rozumie. Do zapamiętania: Lepiej grzać ławy w klasie wyższej niz błyszczeć niczym kolczyk w błocie. WERSJA ZEZNAŃ Podczas zagranicznych rekrutacji nie powinny dziwić pytania bardzo osobiste i szczegółowe, typu sytuacja rodzinna (współmałżonek, jego zawód i posiadane języki, dzieci i ich wiek), majątkowa (np. posiadane nieruchomości), plany na przyszłość, powód chęci wyjazdu i przeprowadzki, etc. Mogą one być zadane wprost lub metodą pytań krzyżowych. Celem jest estymacja chęci, a przede wszystkim zdolności kandydata do pozostania z firma przez dłuższy okres czasu. Ryzyko zatrudnienia obcokrajowca to nie tylko koszty (np. ew. szkolenia), ale przede wszystkim kontrakty, na co czuli są zwłaszcza Norwegowie. Tam praktycznie każda firma związana jest z przemysłem wydobywczym, a deficyt kadry inżynierskiej stanowi ogromny problem. Podpisanie kontraktu uzależnione jest od pozyskania pracownika, zatem jego utrata oznaczać może bardzo poważne kłopoty. Dlatego należy jak najszybciej ustalić plan i uzgodnić wersje zeznań, najlepiej prawdziwą. Jeśli ma to być kłamstwo, musi być przemyślane w detalach, prawdopodobne i wewnętrznie spójne oraz powtórzone dostateczną ilość razy tak, by kandydat sam zaczął w nie wierzyć (a przynajmniej odpowiednio reagował zbity z pantałyku). Bez tego w zasadzie nie ma sensu wychodzić poza próbny strzał. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji posiadania partnera - im więcej osób, tym mniejsza mobilność. Wielu kandydatów chwali się mobilnością, nie znając prawdziwego znaczenia tego słowa. Otóż jest to gotowość przeniesienia całego swojego życia w dowolne miejsce kraju/kontynentu/świata w czasie kilku tygodni ew. miesięcy. Dobra firma zapłaci za przelot i zakwaterowanie na czas rozmowy kwalifikacyjnej. Można ewentualnie próbować opłacać te koszta samodzielnie, jednak pieniądze szybko stopnieją. Ponadto jeśli firma płaci (nawet za tanie linie lotnicze i tani hotel) to dobry sygnał - nie wyrzucałaby pieniędzy w błoto. Uwaga: Polscy pracodawcy i agencje są najczęściej słabo przygotowani do rekrutacji, wiec stosują kalkę zapożyczonych kanonów bez zrozumienia przyczyn. Objawia się to głównie poprzez zadawanie trudnych pytań i wymaganie referencji. Warto w tym miejscu zauważyć, że kultura wielu krajów (do których PL nie należy) opiera się na wzajemnym zaufaniu. Znajduje to odbicie w ustawodawstwie i rozbudowanym system referencji, zaś Świadectwo Pracy je w zamyśle zastępuje. Implikacje oczywiste. Trudne pytania maja jednak swoje uzasadnienie - jest nim manipulacja pracownikiem, dlatego w kontaktach z pracodawcami w Polsce należy od samego początku zwrócić szczególną uwagę na podawane informacje. Realny plan i uzgodnienie zeznań to cichaczem pomijany aspekt zmiany pracy, który uważam za najważniejszy, zaś wszystkie inne są podobne niezależnie od miejsca lądowania ("drobna" różnica wyraża się w kulturze pracy i zarobkach), wiec im wcześniej zostanie sformułowany tym lepiej. Myślę, że jeśli się przeprowadzać to do innego kraju. Do zapamiętania: Wersja zeznań to jeden z kluczowych elementów zmiany pracy i emigracji. Polecam go w miarę wcześnie i szeroko przedyskutować z partnerem (jeśli ktoś ma), a potem jedynie adaptować w razie konieczności. REKRUTERZY Często są to osoby z wykształceniem "dziwnym" (np. humaniści rekrutujący inżynierów). Jedyna wiedza o poszukiwanym profilu kandydata pochodzi zwykle z opisu przesłanego przez firmę. Ponieważ jednak terminy te nic im nie mówią, w najlepszym wypadku dopasowują je jak małpa klocki do otworów w pudelku. Jeśli CV nie zawiera odpowiednich słów kluczowych, rekruter wywnioskuje, że kandydat kryteriów nie spełnia i aplikację odrzuci. Dlatego dokument ten powinien zawierać wszystkie posiadane umiejętności oraz pełnione funkcje, zrealizowane projekty, etc. W detalach. Nie należy się bać pytać o interesujące zagadnienia, zwłaszcza gdy szanse powodzenia są małe. Paradoksalnie osoby te stanowią najlepsze źródło informacji, ponieważ pomimo braku wiedzy specjalistycznej posiadają kompletny obraz z zakresu szukania pracy. I to z pierwszej linii frontu! Do zapamiętania: Rekruter zobaczywszy w kandydacie jakikolwiek potencjał, zrobi wszystko, aby znaleźć dla niego posadę, co spowodowane jest wynikowym systemem wynagrodzenia. Nie można zatem zaniżać swoich umiejętności, gdyż w takim przypadku zostaną one dopasowane do stanowiska o niższym profilu i zaowocują lądowaniem pod szklanym sufitem. JĘZYK Gros osób uważa, że ich znajomość języka obcego jest niewystarczająca. Trzeba jednak wiedzieć, że pracodawcy zagraniczni nie wymagają niczego ponad efektywną komunikację. Wprawdzie nauka przebiega szybciej i skuteczniej poza Polską, jednak z moich rozmów i korespondencji z rekruterami wynika, iż najważniejsze są kwalifikacje dlatego lepsza słaba znajomość języka niz "dziury" w życiorysie. Do zapamiętania: Jeśli jesteś w stanie się dogadać, to znasz język wystarczająco dobrze. SZUKAMY PRACY - PRÓBNY STRZAŁ "Próbnym strzałem" (termin stworzony przez autora tego artykułu) nazywam sondowanie rynku. Typowa sytuacja to taka, gdy kandydat nie posiada jeszcze dyplomu lub ma pracę, z której z różnych powodow nie chce lub nie może zrezygnować. Celem jest wyćwiczenie umiejętności potrzebnych w procesie rekrutacji oraz poznanie własnej, rzeczywistej wartości na ryku. Wyznaczą ją głównie: - ilość odpowiedzi na ogłoszenie - etapy rekrutacji, do których uda się dojść, ew. złożone propozycje pracy - proponowane wynagrodzenia i tzw. benefity (dodatki pozapłacowe) Próbny strzał warto od czasu do czasu wykonać w celu aktualizacji wiedzy. Nie jest prawdą, ze kandydat, który odmówi firmie na zaawansowanym etapie rekrutacji jest tam skreślony na zawsze. Biznes is biznes i jeśli w przyszłości spełni wymagania wakatu zostanie poważnie wzięty pod uwagę, a szanse są w takim wypadku nawet większe ze względu na zgromadzone w międzyczasie doświadczenie. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by efektem próbnego strzału była zmiana pracy. CV rozsyłamy do wszelkich możliwych serwisow, agentów, etc., by w krótkim czasie rozdzwoniły się telefony. Pomocny okazuje się plik zawierający dane o każdym procesie rekrutacyjnym. Proponuje do niego wpisywać wszystko, łącznie ze skrótowymi notatkami z rozmów telefonicznych, kwalifikacyjnych, maili, itd. Należy go często aktualizować i drukować, przy czym trzeba bardzo uważać na drukarki sieciowe! Uwaga dotycząca odbierania telefonow: jeśli nie możesz swobodnie rozmawiać, odbierz i poproś o telefon później, jednak podaj godzinę, której jesteś pewny, że będziesz mógł rozmawiać. Nie bój się - jeśli rekruterowi zależy to oddzwoni, jeśli nie - prawdopodobnie i tak nie brał cię poważnie pod uwagę. Będą następni. Do zapamiętania: Szukanie pracy jest praca i powinno zajmować poważne miejsce w dziennym/tygodniowym grafiku. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, a działania wykonywać metodycznie i nie odpuszczać. PIENIĄDZE TO NIE WSZYSTKO? W zdrowej sytuacji pracuje się dla pieniędzy. Nie dla: satysfakcji, doświadczenia, przyjemności, ciągłego rozwoju, brania udziału w międzynarodowej inicjatywie, pracy w międzynarodowym środowisku, uścisku dłoni pana prezesa i temu podobnych nagród z kategorii "bezcenne". Określenia na pierwszy rzut oka wręcz śmieszne, tragiczne w istocie, ponieważ są to cytaty z polskich ogłoszeń o pracę! Pozafinansowe pobudki będą dla pracodawcy zagranicznego ważne jedynie jako potwierdzenie, nie zaś główny powód. Nie oczekuje on wysokich kwalifikacji, znajomości 3 języków obcych (plus język urzędowy kraju) i mrówczej roboty po 10 godzin dziennie, dlatego podanie wynagrodzenia jako głównego motywatora jest tyle zasadne, co słuszne i wygodne, ponieważ w odróżnieniu od Polski, nie trzeba kłamać, bredząc o chęci pracy w międzynarodówce! W normalnych krajach nikt czegoś takiego nie żąda ze względu na inne podejście firm do pracowników. Dobrze jest zapoznać się z raportami płacowymi. Wnioski pozwalam sobie z zachować do własnej wiadomości. Dla Polski może to być sedlak&sedlak a dla UK: "UK salary index" oraz reed.co.uk. Więcej informacji w sieci pod hasłem "negocjacje płacowe", "negocjacje pracy", najlepiej w języku kraju docelowego. Do zapamiętania: Pracuje się dla pieniędzy i jeśli ktoś twierdzi, że jest inaczej, to cię okłamuje, więc się strzeż! GĘBA NA KŁÓDKĘ Bardzo ważne: w temacie szukania pracy nie ma przyjaciół. Nie ma! Może ktoś poczuje się urażony, jednak pamiętaj: grasz na siebie (vide: nomenklatura futbolowa). Nie chwalimy się zwłaszcza kolegom w firmie i na mieście. Taka wiedza w ręku przełożonego sprawia, ze pracownik jest niejednokrotnie zmuszony szukać nowej posady gdzie indziej. W dodatku jest to fantastyczny sposob na szybkie i skuteczne zatrzaśnięcie sobie drzwi do awansów, szkoleń, etc. z których zawsze warto skorzystać zanim się pożegnamy z obecnym pracodawcą, gdyż zwiększają wartość kandydata na rynku. Ponadto plany mogą ulec nagłej zmianie, wszystko jedno z jakiego powodu i co wówczas? Osobiście spotkałem się z takimi przypadkami, jednak ze względu na dobro osób i rozmiary tekstu pozwolę sobie pominąć szczegóły. Ludzie się znają, a świat jest mały. Managerowie w firmach i dyrektorzy kadr to często koledzy ze studiów, którzy niegdyś razem pili wódkę, a dziś rozdają karty. Żeby było śmieszniej, wódkę dalej piją razem i chodzą na panienki - tyle, że już nie w akademiku, a na delegacjach, konferencjach i seminariach. Pozornie konkurencyjne firmy mają niejednokrotnie pozawierane nieformalne umowy co do przepływu informacji i pracowników. Tak to działa i nie można dać się zwieść frazesom, że osoba, która jest fair, informuje przełożonego z odpowiednim wyprzedzeniem. Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, niech zada sobie pytanie: Czy szef poinformowałby mnie pół roku wcześniej "Słuchaj, szukaj nowej pracy, bo ja już szukam pracownika. Nie daję ci jeszcze formalnego wypowiedzenia, ale bądź przygotowany."? Czy tak właśnie by postąpił? Do zapamiętania: Nie ma ludzi niezastąpionych, a pracownik niepewny jest pierwszy na wylocie, niezależnie od tego jak jest dobry. FORMY ZATRUDNIENIA W UK istnieją trzy: 1. Permanent - umowa na czas nieokreślony, zawierana bezpośrednio pomiędzy firmą a pracobiorcą 2. Contract - czasowa, zawierana pomiędzy firmą a agencją, która zatrudnia pracownika lub pomiędzy firmą a pracownikiem; stanowi formę najemnictwa 3. Temporary - bez określonych ram czasowych, zawierana najczęściej pomiędzy agencją a pracownikiem; jest zupełnie elastyczna i stanowi formę najemnictwa Warto wiedzieć, że w drugim i trzecim przypadku pracownik otrzymuje od agencji pośrednictwa jedynie ok. 1/3 kwoty płaconej przez pracodawcę (jeśli contract jest przez agencję, a nie bezpośrednio z firmą). Taka cena za elastyczność może byś w części przerzucana na pracownika. Na świecie wysokiej klasy specjaliści i managerowie nierzadko pracują jako najemnicy (contract, nigdy temporary). W PL taka forma zatrudnienia stosowana jest głównie w odniesieniu do fizycznych i jest bardzo źle postrzegana, ale nasz kraj jeszcze długo będzie zaściankiem. Trzeba mieć świadomość, że agencja za rekrutację pracownika bierze od firmy prowizję w wysokości ok. 10% wartości rocznego kontraktu brutto. Wiele firm woli więc rekrutować bez pośrednictwa, jednak nierzadko może to być uniemożliwione przez rozmiary i zakres obowiązków działu kadr. Jeśli kandydat pracuje przez agencje wpierw jako temporary lub contract, firma najczęściej i tak musi płacić prowizje gdy przechodzi on na status permanent. Ciekawe, ze Polacy często posadę typu permanent określają, mówiąc: "dostałem kontrakt". Mają wówczas na myśli umowę zawartą bezpośrednio z pracodawcą, jednak jest to sprzeczne z nomenklaturą i mylące. Do zapamiętania: Permanent najlepszy, ale contract niestraszny. Mnóstwo wysokiej klasy specjalistów oraz managerów cale życie pracuje jako najemnicy i sobie chwalą. SAJONARA! Z obecną firmą żegnamy się dopiero mając ofertę od nowego pracodawcy w kieszeni i będąc na nią zdecydowanym. Najlepiej podpisaną umowę, list intencyjny lub formalną ofertę, przy czym w wypadku firm z zagranicy już sam e-mail lub dokument elektroniczny jest wiążący. Nigdy wcześniej! Przełożony dowiedziawszy się o rezygnacji z pewnością będzie próbował pracownika zatrzymać (choć z doświadczenia swojego i znajomych wiem, że są to propozycje po prostu śmieszne). Jeżeli jednak ten drugi zacznie się zastanawiać - pokaże swą słabość, a jeśli - co gorsza - zgodzi się na nowe warunki, wyleci przy najbliższej możliwej okazji, gdyż jest pracownikiem niepewnym. W rzeczywistości takie działania przełożonego są jedynie grą na czas potrzebny na znalezienie nowej osoby. Każdy szef działa w ten sposob i nie ma się co czarować, bo na kursach managerskich uczą m.in. właśnie takich rzeczy. Dodam jeszcze, że po angielsku okres wypowiedzenia to notice period, natomiast wypowiedzenie to notice note. Rekruterzy zawsze o to pytają, ponieważ to zagadnienie jest jedną z kluczowych informacji, więc znajduje się na liście typowych pytań . Do zapamiętania: Narzędziem stosowanym w celu zakomunikowania pracodawcy rezygnacji jest okres wypowiedzenia i musi wystarczyć. Czy się to komuś podoba, czy nie. To nie kwestia fair play, a przepisów Prawa Pracy. Zresztą która firma w Polsce gra fair? Autor: <a href="http://anglia.interia.pl/uzytkownik/profil,27972">krewetki</a> <a href="http://anglia.interia.pl/uzytkownik/profil,27972">Zobacz inne artykuły tego autora</a>