- Maszerujemy, opowiadając się za alternatywą dla wojny, którą proponuje Bush - powiedział jeden z uczestników marszu, 26-letni Joseph Piper. Niektórzy z protestujących nieśli flagi palestyńskie, inni czerwono-czarne sztandary anarchistów. Część z nich miała nałożone maski przeciwgazowe i kaski ochronne. Demonstrantów nadzorował policyjny śmigłowiec. Tego rodzaju protest jest w USA odosobniony. Amerykańska opinia publiczna zdecydowanie popiera prezydenta Busha i jego działania. Według najnowszych badań przeprowadzonych przez "Washington Post" na 1215 osobach, dziewięciu na dziesięciu Amerykanów uważa, że prezydent robi dobrą robotę. Podobny procent popiera militarne działania USA w odpowiedzi na ataki terrorystyczne i uważa, że należy złapać bin Ladena, podejrzanego o dokonanie tych zamachów. Demonstracji przyglądał się nasz waszyngtoński korespondent, Grzegorz Jasiński. Posłuchaj jego relacji: Zaledwie około 50 osób, głównie przeciwników globalizacji i anarchistów, demonstrowało dzisiaj na placu zamkowym w Pradze przeciwko planowanemu odwetowi USA za terrorystyczny atak z 11 września. - Oczywiście z zasady potępiamy jakikolwiek terror wobec ludności cywilnej i myślimy, że wojna nie jest rozwiązaniem; co więcej może doprowadzić do wzrostu liczby ofiar - powiedział Martin Szafek - jeden z przedstawicieli ruchu "Globalizujemy sprzeciw", organizatora demonstracji. Demonstranci łączyli atak na Nowy Jork i Waszyngton z zagraniczną polityką USA, które "w przeszłości wspierały wielu terrorystów, jako przeciwników ówczesnego Związku Radzieckiego". - Stany Zjednoczone powinny zmienić swą politykę zagraniczną - twierdzili uczestnicy praskiej demonstracji. Kancelarii prezydenta Czech przekazali list otwarty, w którym skrytykowano wykorzystywanie obecnej sytuacji do ograniczania praw imigrantów i wzmacniania uprawnień różnego rodzaju służb specjalnych. Uczestnicy demonstracji niosąc transparenty z napisami: "Bush jest mordercą", "Wojna nie jest rozwiązaniem", "Powstrzymajmy wojnę", skierowali się w stronę amerykańskiej ambasady w Pradze, do której dostępu broniło im 20 uzbrojonych w tarcze, hełmy i pałki tzw. ciężkozbrojnych policjantów z jednostek porządkowych. Wiec przeciwników akcji odwetowej USA przebiegał w Pradze spokojnie, choć budził zainteresowanie wielu turystów. Podobne wiece odbyły się również w Polsce. Przeciwko ewentualnej zbrojnej interwencji amerykańskiej w Afganistanie protestowało dzisiaj na katowickim rynku ponad 20 śląskich antyglobalistów. Zapalili znicze w intencji ofiar zamachów terrorystycznych w USA, ale także przyszłych ofiar ewentualnej wojny w Afganistanie. "Chcemy pokoju" - napisali na transparencie. Rozdawali też ulotki. Mieszkańcy Katowic raczej nie zwracali na pikietę uwagi. Jak mówił Dariusz Ciepiela, jeden z organizatorów pikiety, ataki na Nowy Jork i Waszyngton pokazały słabość światowego systemu finansowego, którego podstawami "zachwiało kilkunastu ludzi uzbrojonych w plastikowe noże". Zdaniem antyglobalistów ostatnie ataki terrorystyczne nie są wynikiem wojny cywilizacji Zachodu i islamu, ale raczej konfliktu biednych z bogatymi. Jak mówili, 358 najbogatszych ludzi na świecie zarabia tyle, ile 2,3 mld najbiedniejszych mieszkańców Ziemi, a w nędzy żyje trzy piąte ludzkości, co powoduje konflikty, będące przyczynami terroryzmu. "Wojna wojnie, żadnej zemsty" pod takimi hasłami kilkudziesięciu członków i sympatyków Federacji Anarchistycznej manifestowało w Poznaniu pod biurem Agencji Konsularnej USA przeciwko interwencji w Afganistanie. - Jeśli USA przeprowadzą akcje odwetowe na Afganistan lub inne muzułmańskie kraje, jak w każdej wojnie, ucierpi głównie ludność cywilna, a logika ataku niczym nie będzie różniła się od zamachów w Waszyngtonie i Nowym Yorku - przemawiał do zebranych Damian Kaczmarek z Federacji Anarchistycznej. Manifestanci rozdawali przechodniom ulotki i przez kilkanaście minut skandowali: "Wojna wojnie, żadnej zemsty", "Politycy do okopów", "Nie chcemy III Wojny Światowej". W tekście ulotki anarchiści przypomnieli, że to Amerykanie szkolili islamskich fundamentalistów w czasie wojny przeciwko ZSRR. Napisali też, że Osama Bin Laden do niedawna był "oczkiem w głowie CIA".