Zbliżają się wakacje, więc rozmowy o wyjeździe do pracy do Anglii czy Irlandii stają się coraz bardziej popularne. Nie pytam znajomych czy jadą, ale dokąd jadą i czy w ciemno czy też mają coś nagrane. I nie pisze tego, żeby kontynuować bardzo popularny ostatnio trend, czyli załamywanie rąk na polską młodzieżą, która ucieka z kraju, ale żeby dojrzeć w tych wyjazdach pewna prawidłowość. Młodzi ludzie wyjeżdżają, ponieważ w ciągu 3 miesięcy mogą zarobić tyle ile przez 8 miesięcy w Polsce - prosta kalkulacja. Zostają wakacje, rok, dwa, a potem wracają, kupują działki, samochody czy zakładają własną firmę. Z Irlandii kiedyś też wyjeżdżali młodzi ludzie, głównie do Stanów, żeby potem wrócić z zapasem gotówki. <a href="http://pelnoletnia.blog.interia.pl/">Pełnoletnia</a> właśnie wróciła z Irlandii do Krakowa, stęskniona, zakochana i zaręczona. Irlandia była dobra na jakiś czas, żeby zarobić tyle, na ile w Polsce trzeba byłoby pracować latami. Może ta emigracja zarobkowa nie jest takim złym pomysłem?