O ewentualnym ponownym "małżeństwie" SLD z ludowcami plotkuje przede wszystkim parlamentarna opozycja. Pojawiły się nawet sugestie, że walcząc ze wspólnym wrogiem - prezesem NBP Leszkiem Balcerowiczem - PSL szykuje sobie przedpole do rozmów z SLD. Krążą <a href="http://pomponik.pl" target="_blank">plotki</a>, że ludowcy zaproponują projekt ustawy o NBP konsultowany z Grzegorzem Kołodką. Na razie nikt ani z PSL, ani SLD oficjalnie nie przyznaje się, że prowadzi rozmowy o ponownym zawiązaniu koalicji. Wiceszef PSL Zbigniew Kuźmiuk deklaruje jedynie, że gdyby zaistniały korzystne okoliczności, to ludowcy staną u steru władzy. Zaznacza jednak, że nie nastąpi to w sytuacji, gdy premierem jest <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-leszek-miller,gsbi,1493" title="Leszek Miller" target="_blank">Leszek Miller</a>. Z kolei w nieoficjalnych rozmowach politycy z SLD mówią, że PSL powoli, nieśmiało zaczyna się umizgiwać do Sojuszu, przekonywać, że obecność ludowców w rządzie stworzyłaby bezpieczną sejmową większość ważną chociażby przy uchwalaniu ustawy budżetowej. Jednak oficjalnie można jedynie usłyszeć: - Przyjdzie czas, być może rozmowy będą, jak mówi Krzysztof Janik i jednoczenie zaznacza, że do referendum żadnych zmian raczej nie będzie. Na razie wygląda więc na to, że koalicja PSL-SLD to pobożne życzenia ludowców. Jeśli zaś chodzi o dalsze losy premiera - pokaże referendum. Wszystko zależy od wyników głosowania. Jeśli nie będzie odpowiednio wysokiej frekwencji, wymiana premiera jest niemal przesądzona. Na giełdzie następców na stanowisko szefa rządu wymienia się: Józefa Oleksego, Jerzego Hausnera i Marka Borowskiego.