- Jesteśmy bliscy wielkiego rezultatu - mówią wszyscy chórem, ale najbardziej skupiony jest Fernando Couto, mimo że mecz z Turkami był dla niego szczególnie ciężki. To on sprokurował rzut karny, który mógł zmienić oblicze spotkania. - Miałem podwójne szczęście - tłumaczył defensor Lazio. - Po pierwsze Arif nie strzelił karnego, a po drugie sędzia nie pokazał mi za ten faul drugiej żółtej kartki. Obrońca portugalski uważa także, że nie można nie doceniać Francji, ich półfinałowego rywala. - Powinniśmy mieć zakodowane, że nic jeszcze nie wygraliśmy. Teraz czeka nas ciężki przeciwnik, który ma na koncie wielkie doświadczenie w turniejach wielkiej rangi - dodał Couto. Rui Costa, który jest prawdziwym liderem drużyny, twierdzi, że on i jego koledzy będą w szampańskim nastroju także po meczu o finał. - Powtarzam to od pierwszego dnia po przyjeździe do Beneluksu, mamy szansę na wejście do finału i sprawienie olbrzymiej radości narodowi portugalskiemu. Mecz z Francją na pewno nie będzie spacerkiem, ale jest w nas niesamowita wola zwycięstwa. Nasze pokolenie, które wygrało wszystko w piłce młodzieżowej, na szczeblu profesjonalnym nie osiągnęło znaczących sukcesów. To może być ostatnia szansa - zakończył pomocnik Fiorentiny.