Polacy brali udział w 3,436 wypadkach na angielskich drogach w ubiegłym roku, czyli prawie jednej piątej ze wszystkich wypadków spowodowanych prze zagranicznych kierowców. Kolejne miejsce zajmują w Wielkiej Brytanii Niemcy (2,286), a następnie Holendrzy i Francuzi. Zestawienie, przygotowane przez ubezpieczyciela komunikacyjnego Motor Insurer's Bureau, obejmuje wypadki z udziałem zagranicznych samochodów osobowych, autokarów i ciężarówek. Eksperci bezpieczeństwa apelują do zagranicznych kierowców o lepsze przygotowanie oraz do szefów brytyjskich firm, którzy korzystają z zagranicznych dostaw, o czujność. - Brytyjscy pracodawcy mają możliwość upewnić się, czy kierowcy mają sprawne pojazdy i są przeszkoleni do poruszania się po drogach Wielkiej Brytanii - mówi Kevin Clinton, szef ds. bezpieczeństwa na drogach Królewskiego Towarzystwa Zapobiegania Wypadkom. - Mamy nadzieję, że liczba wypadków ulegnie redukcji po wprowadzeniu certyfikatu kompetencji dla profesjonalnych kierowców autokarów i ciężarówek. Ostatnie statystyki są przerażające - co najmniej jedna osoba ginie co tydzień w Wielkiej Brytanii w wyniku wypadku z udziałem zagranicznego kierowcy. W kwietniu 24-letni polski kierowca Mariusz A. zginął wraz z rodziną w czołowym zderzeniu w Bedfordshire, gdyż jechał pod prąd na autostradzie. Obcokrajowcy zamieszkali na stałe w Wielkiej Brytanii są zobowiązani przerejestrować swoje pojazdy po 6 miesiącach i zaadaptować je do angielskich przepisów drogowych, jednak wielu z nich tego nie robi - czytamy w Daily Express. Ubezpieczyciele podają, że zanotowali 47-procentowy wzrost roszczeń o odszkodowania za wypadki z udziałem zagranicznych kierowców w latach 2001 - 2006, do czego w dużej mierze przyczynił się napływ imigrantów z Europy Wschodniej. Malcolm Tarling ze stowarzyszenia Brytyjskich Ubezpieczycieli uważa, że rząd brytyjski powinien przeprowadzić kontrolę, aby ocenić ile zagranicznych pojazdów nie zostało przerejestrowanych, ubezpieczonych, przystosowanych do lewostronnego ruchu lub jest w złym stanie technicznym. Tymek Skroban-Korzeniecki - szef firmy szkolącej polskich kierowców przyznaje, że mają oni spore problemy ze zrozumieniem angielskiego kodu drogowego oraz znaków, zwłaszcza takich, które nie występują w Polsce, np. podwójne żółte linie czy znak "Możliwe korki". Jego firma przygotowała w tym celu specjalne tłumaczenie angielskiego kodeksu drogowego dla Polaków. Podkreśla on jednak, że niesprawiedliwe jest nadawanie Polakom etykietki najgorszych kierowców. - Polscy kierowcy nie są gorsi od innych, a jeśli zajmujemy to mało zaszczytne miejsce na liście obcokrajowców powodujących wypadki, to dlatego, że obecnie w wielkiej Brytanii mieszka nas już ponad milion - powiedział Daily Express pan Skroban-Korzeniecki. AM