Podczas programu London Bridge, prowadzonego przez George'a Matlocka na antenie Radia Orła, Moszczyński stwierdził: "Myślę, że Polacy wrócą po poprawie stanu gospodarki. Jest jednak obecnie coraz więcej krajów, do których mogą pojechać w poszukiwaniu zatrudnienia. W tym roku Belgia otwiera swój rynek pracy. W dodatku, nie przypuszcza się, aby Zjednoczone Królestwo powróciło do normy tak szybko, jak inne europejskie państwa." Dramatyczna sytuacja na rynku pracy? Według sondażu instytutu badawczego Centre of Cities, w zeszłym roku ilość wolnych miejsc pracy zmalała o 59 procent w Bristolu i o 45 procent w Hull. W styczniu na każde wolne miejsce pracy w Hull przypadały 22 osoby pobierające zasiłek państwowy oraz 5 osób na każde miejsce w Bristolu. Oznacza to, że sytuacja na rynku pracy w Hull jest bardziej dramatyczna. Jak dotąd jednak, żadne z tych miast nie doniosło o wyjazdach pracowników emigracyjnych - informuje Radio Orła FM. Ekonomiczny apartheid Jak wykazał sondaż, w Hull funkcjonują dwa rynki pracy. Na jednym zatrudniani są imigranci, na drugim pozostali pracownicy. Imigranci znajdują pracę na tym z rynków, który zatrudnia pracowników ze wschodniej Europy i tylko w nielicznych gałęziach przemysłu. Tymczasem w Bristolu istnieje jeden rynek pracy, gdzie pracownicy ze wschodniej Europy są zatrudniani w wielu gałęziach przemysłu i gdzie konkurencja o miejsca pracy wzrośnie - zaznacza Radio Orła FM. - Sondaż sugeruje, że rynek pracy w Hull powinien się znacznie bardziej otworzyć, aby umożliwić prosperowanie gospodarki miasta - zaznaczył Moszczyński. - Obydwa miasta mają trudności, jednak te w Hull mają charakter długoterminowy. Bristol przetrwa, ponieważ ekonomiczny Apartheid nie ma tam miejsca. Pełen program jest dostępny do odsłuchu przez tydzień na stronie Orla.fm/replay.