Jakże kuszące jest szybko ubrać dziecko gdy spieszymy się na autobus, zaoszczędzamy przecież mnóstwo czasu. W trosce o napełniony żołądek malca niemal wpychamy mu do buzi jedzenie wcale nie pytając czy jest głodne. Przecież musi regularnie jeść. Nie będziemy także tolerować bałaganu więc szybciutko uwiniemy się sprzątając pokój malucha i rozsypaną górę klocków i samochodów. Robimy to naturalnie wszystko w dobrej wierze. Ale czy tak naprawdę pomagamy dziecku? Przeszkody na drodze do samodzielności Dziecko obsługiwane od góry do dołu nie ma szans nauczyć się robić pewnych rzeczy samodzielnie. Jeśli z góry założymy, że 2, 3 latek nie potrafi sam wytrzeć pupy to nie będzie miał szans aby się tego wcześniej nauczyć. Czekając możliwie długo i robiąc wszystko za malucha odbieramy mu możliwość rozpoznawania swoich potrzeb. Jak ma rozpoznać głód jeśli regularnie jest karmione zazwyczaj przy tym ślepo patrząc w bajkę? Jak ma spróbować samodzielnie jeść jeśli jest karmione i wszystko ma podsuwane niemalże pod nos? Oczywiście dziecko będzie odmawiać i buntować się bo pełna obsługa każdego by satysfakcjonowała. Konsekwencje pełnego serwisu Robienie wszystkiego za dziecko ma wiele poważnych konsekwencji. Opóźnia rozwój, blokuje samodzielność malucha i rozpoznawanie swoich potrzeb fizycznych, fizjologicznych ale także emocjonalnych. Bardzo ważną kwestią jest także bezpieczeństwo. Jeśli wszystko robimy za dziecko ono w pewnym momencie przestaje zauważać istotne rzeczy. Może się zdarzyć, że przegapi niebezpieczną sytuację, bo nie było w pobliżu osoby, która za niego ją zauważy. Nie wezwie pomocy bo nie wie jak, bo mama zazwyczaj już była w pobliżu i zawsze ją zapewniała. Oprócz tego, gdy dziecko pójdzie do szkoły czy przedszkola, gdzie na pewno nie otrzyma pełnej obsługi, może doświadczyć wielu nieprzyjemności. Z tego powodu brytyjskie placówki edukacyjne nadmiernie nie spieszą z pomocą maluchom, których z nosa ciekną gile. Po prostu dają im szansę na zauważenie tego, rozpoznanie swojej potrzeby i zaspokojenie jej. Nie ma to nic wspólnego z zaniedbywaniem dzieci i ignorowaniem ich potrzeb. Te wszystkie kwestie należy rozważyć poważnie zanim zaczniemy obsługiwać dziecko od stóp do głów. Od małych kroków Jeśli tak wykonujemy wiele czynności za dziecko a chcielibyśmy to zmienić zacznijmy od małych kroków. Pozostawienie dziecka samemu sobie tak bez słów może być dla niego sporym szokiem. Zamiast zakładać obydwa buciki umówmy się, że dziś jeden zakłada dziecko a drugi rodzic, że na przemian jedną łyżkę kaszki poda do buzi tata a drugą maluch. Stopniowo dziecko nauczy się samodzielności i będziemy mogli ograniczyć pomoc tylko do niezbędnego minimum. Nie zapominajmy przy tym o pochwałach dla malca, który samodzielnie dba o swoje potrzeby. Na pewno będzie z tego dumny! Magdalena Kaniewska-Matulewicz Pedagog, dyrektor metodyczny w Przedszkolach Polskich i Szkołach Języka Polskiego "Nasze Dzieci"