Piotr Cichocki z Warszawy do dziś pamięta każdą spędzoną tam minutę. Dlatego Henryk Skrzypczyk z Piekar Śląskich choć codziennie jest w swoim gołębniku, nie pojechał na wielką wystawę gołębi zagranicę. Dlatego Zdzisław Karoń z Częstochowy do dziś kiedy wieje wiatr, słyszy dźwięk walącego się dachu. Zamiast kłębowiska rur i blachy został wielki, pusty plac. Nie ma już gwaru targowej hali ani dźwięku karetek. Jest cicho.