Pan Grzegorz opowiadał o wypadku, mówił, że pamiętał sam jego moment. Był świadomy, mówi, że wiedział, co się dzieje. Przytomność stracił dopiero w helikopterze wiozącym go do szpitala. Tam dostał środki przeciwbólowe, tak silne, że przestał "czuć, że stracił twarz". Jak twierdzi, "nie musiał się zastanawiać długo żeby podpisać zgodę na operację", choć "był świadom ryzyka i zmian", które zabieg spowoduje. Po operacji musi przechodzić rehabilitację, uczyć się "korzystać" z twarzy: ruszać ustami itd. Mówił, że jego szczęka jest "sztywna" i że trudno mu ją otwierać. Pan Grzegorz podkreślał, jak bardzo wdzięczny jest rodzinie dawcy twarzy. Dziękował też lekarzom, którzy dokonali przeszczepu. - Uratowali mi życie, dali drugą szansę - mówi. - Pan Grzegorz wychodzi ze szpitala, przed nim okres rehabilitacji i ciężkiej pracy, ale z tego miejsca chcę mu podziękować za odwagę wytrwałość i charakter. Dziękuję też rodzinie, która go wspierała - mówił podczas dzisiejszej konferencji prasowej prof. Adam Maciejewski, szef grupy rekonstrukcyjnej.