Wczoraj o godz. 6.15 policjanci wkroczyli z nakazem prokuratorskim do półotwartego zakładu karnego pryz ul. Fiołkowej we Wrocławiu. Przeszukali szafki czterech sierżantów z działu ochrony. Policja nie chce ujawnić czy coś znaleziono. Według naszych informacji śledztwo w sprawie podejrzanych działań strażników z Zakładu karnego nr 2 we Wrocławiu trwało od końca 2007 r. Ze śledczymi współpracowało kierownictwo więzienia. Okazało się, że kilku strażników wykorzystywało pracę więźniów na swoje prywatne potrzeby. - Przedstawiono im zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Te czyny wiążą się z piciem alkoholu w pracy, opuszczaniem miejsca pracy, ale także z wykorzystywaniem osadzonych do naprawy czy mycia prywatnych samochodów. W zamian za alkohol podejrzani mieli tez dostarczać skazanych paczki poza normalnym obiegiem - mówi prok. Małgorzata Klaus, rzecznik prokuratury okręgowej we Wrocławiu. We wrocławskiej prokuraturze prowadzonych jest kilka śledztw związanych z funkcjonariuszami służby więziennej. W jednym z nich aresztowano strażnika za przenoszenie grypsów poza mury więzienia i do celi jednego z osadzonych. Rafał Pasztelański