Po drugie, utrzymanie zasady konkursu ofert w praktyce doprowadzi do zawierania niejednakowych umów z różnymi świadczeniodawcami, a zatem bierze w łeb deklarowana wola tworzenia jednakowych warunków dla wszystkich. Po trzecie, nie ma obszaru opieki zdrowotnej, w którym nie sygnalizowano by zasadniczych zastrzeżeń do oferty NFZ. I tak: - w podstawowej opiece zdrowotnej za niską stawkę kapitacyjną świadczeniodawcy mają sfinansować dodatkowo nocną i świąteczną pomoc lekarską, transport sanitarny, badania diagnostyczne za minimum 10% stawki, - w stomatologii z jednej strony objęto fikcyjną opieką wszystkich ubezpieczonych zamiast grup wymagających tego szczególnie (dzieci, kobiet ciężarnych, ludzi starszych w zakresie protetyki), zapomniano wszakże w ogóle o opiece specjalistycznej, - w specjalistyce ambulatoryjnej (także w opiece szpitalnej) tak wywindowano wymagania, że wielu świadczeniodawców będzie musiało zrezygnować z kontraktu, a pacjenci będą podróżować czasem kilkaset kilometrów do poradni, - w opiece szpitalnej zapomniano o wielu procedurach, zakazano łączenia procedur (co często w praktyce skaże szpitale na darmową pracę), uniemożliwiono zarabianie przez niektóre oddziały na inne bardziej deficytowe. To oczywiście tylko czubek góry lodowej. NFZ zapowiada ponadto niepłacenie za nadwykonania. Wszystko to zostało odebrane jako kolejne uderzenie w system opieki zdrowotnej w Polsce. (...)