Prezydent przypomniał dyskusję wokół ustawy degradacyjnej. - Byłem w tej sprawie zwolennikiem radykalnych działań. Podpisałem niedawno ustawę, która obniżyła emerytury byłych pracowników UB i SB - powiedział prezydent. - Moje ogromne wątpliwości dotyczące ustawy degradacyjnej sprowadzają się do trzech elementów - mówił Andrzej Duda. Jego zdaniem w Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego byli także ludzie, którzy dostali taki rozkaz. Jako przykład podał gen. Hermaszewskiego. Dotyczyło to części oficerów niższej rangi. - To, że stracą swoje stopnie wojskowe i nie będą mogli się odwołać do sądu, to coś z czym zgodzić się nie mogę - mówi prezydent. Dodaje, że w lepszej sytuacji niż oni są stalinowscy oprawcy, którzy będą mogli odwołać się do sądu. Prezydent mówił, że chciał, aby była możliwość odwołania się od decyzji o degradacji. - Niestety nie uwzględniono mojego głosu - stwierdził. Jego zdaniem rozwiązanie zaproponowane w sprawie WRON zostałoby zaskarżone do Trybunałów Europejskich. - Nie mogę się na to zgodzić - powiedział Andrzej Duda. Według prezydenta mankamentem tej ustawy jest także to, że nie ma kto się dowołać w przypadku osób, które już nie żyją. - Jest jeden element, który ma dla mnie względy etyczne. Co będzie jeżeli nie ma rodziny, organizacji kombatanckiej? Czy to oznacza, że nie będzie nikogo, kto będzie reprezentował daną osobę? - pytał Andrzej Duda. Z tych powodów prezydent zdecydował się zawetować ustawę i skierować ją do ponownych prac w Sejmie. Zapowiedział, że po świętach zaprosi m.in. szefa MON i przedstawicieli organizacji kombatanckich. - Chciałbym, aby powstała ustawa, która będzie przyjęta przez społeczeństwo ze zrozumieniem, a przede wszystkim nie będzie niesprawiedliwa - uzasadniał prezydent.