W ubiegłym roku Naczelny Sąd Administracyjny podważył legalność wcześniejszych rozstrzygnięć KRRiT o odebraniu radiu RMF prawa do nadawania programów lokalnych. Jak się jednak okazuje, członkowie rady orzeczeniem sądu się nie przejęli. Decyzja KRRiT ma też swój kontekst. Zbiega się w czasie z tzw. aferą Rywina i głosami, że rządząca lewica chce rozprawić się z niezależnością mediów wszelkimi dostępnymi metodami. Poseł Jan Maria Rokita, członek komisji śledczej badającej sprawę Rywina, dziwi się, że fundamentalna decyzja w sprawie rynku mediów zapadła dokładnie w dniu, w którym rada zajmowała się wnioskiem o zawieszenie w pełnieniu funkcji prezesa TVP. W obydwu sprawach - zdaniem Rokity - rada ujawniła swoje straszne i śmieszne oblicze. - Wczorajsze enuncjacje KRRiT są na pograniczu żartu i grozy. Żartu, bo szydzą z prawomocnego wyroku NSA. Grozy, bo to jest konstytucyjny organ, który publicznie mówi, że wyroki sądów polskich go nie interesują - mówi Rokita. Czy ktoś zyskał na tym, że przez blisko dwa lata RMF nie nadawało programów lokalnych? - Rynek, w moim przekonaniu, został zubożony - odpowiada członek KRRiT Waldemar Dubaniowski, jedyny z rady, który opowiedział się przeciwko odebraniu RMF rozszyć lokalnych. W związku z wczorajszą decyzją Zarząd Spółki Radio Muzyka Fakty zawiadomi prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków KRRiT. Przestępstwo, ścigane z art. 231 kodeksu karnego, miałoby polegać na działaniu na szkodę RMF oraz podmiotów z nim stowarzyszonych.