"Cała sprawa (z księciem Harrym) została w zeszłym tygodniu wyjęta z kontekstu przez angielskie media", powiedział Moszczyński podczas programu London Bridge, na antenie angielsko-polskiego <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">Radia</a> ORLA. Moszczyński wyjaśnił, że niektórzy Polacy są przeczuleni w Anglii na określenia typu "Polaczek" , co niekoniecznie im samym wychodzi na zdrowie. "Trzeba zawsze brać pod uwagę kontekst sytuacyjny. Jeśli np. książę Harry użyłby określenia "Polaczek" (nota bene tego nie zrobił) i zrobiłby to z nienawiścią i pogardą wobec Polaków, a więc w taki sposób, w jaki właśnie Giles Coren mówił o Polakach, wtedy jako społeczność polska byśmy zdecydowanie zaprotestowali. Ale czasami takie określenia rzuca się po prostu z irytacji, bądź w afekcie (jak stało się w przypadku pakistańskim). Przy okazji sprawy z księciem Harrym napisałem do gazety The Times z zapytaniem: jeśli książę Harry może przeprosić za użycie niewłaściwego słowa wobec Pakistańczyka, to dlaczego dziennikarz "The Times", Giles Coren, nie może przeprosić za użycie pejoratywnego określenia wobec Polaków? Mój list nigdy nie został przez Times opublikowany". W lipcu 2008 roku, publicysta gazety The Times, Giles Coren, został oficjalnie zaskarżony przez społeczność polską za obraźliwe użycie słowa "Polaczki" oraz za propagowanie twierdzeń, jakoby Polacy z upodobaniem zamykali Żydów w synagogach, aby je następnie podpalać z okazji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wielkanoc,gsbi,4121" title="Świąt Wielkanocnych" target="_blank">świąt Wielkanocnych</a>. Brytyjska rada mediów - the Press Complaints Commission - stwierdziła w odpowiedzi na wniosek polski, że nie mogła żądać od The Times złożenia przeprosin, ponieważ dziennikarz obraził społeczność, a nie konkretną osobę. Aneta Szczepankiewicz www.orla.fm