Izba uważa, że niezbędne jest opracowanie programu awaryjnego, który pozwoliłby na zachowanie płynności finansowej zakładu. Przedstawiciele firmy, którzy prowadzili kontrolę w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, nie wierzą, że system komputerowy w zakładzie zacznie sprawnie funkcjonować w najbliższej przyszłości. Szef sejmowej komisji polityki społecznej Jan Lityński z Unii Wolności wini nie tylko byłych prezesów, ale także wymienia jednym tchem premiera, komisję, której sam jest przewodniczącym oraz firmę komputerową. Według Macieja Manickiego z SLD winni są przede wszystkim politycy, którzy żądali przyspieszenia reformy emerytalnej. Rzecznik ZUS Anna Warchoł tłumaczy natomiast, że to nie wina ani firmy komputerowej ani ZUS, ale trudnego przedsięwzięcia jakim była ta ogromna komputeryzacja. Przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych i współpracujące z nim instytucje przetaczają się kolejne fale kontroli, a system jak nie działał tak nie działa. Na prośbę kierownictwa ZUS, z oczywistych powodów, posłowie nowelizują prawo i przekładają ustawowy termin założenia wszystkim Polakom kont indywidualnych i naliczania kapitału początkowego. Czy więc grozi nam załamanie systemu emerytalnego i całej reformy? Marek Góra, jeden z twórców projektu reformy ubezpieczeń społecznych, uważa, że to co się dzieje z systemem komputerowym to problem, ale to jeszcze nie cała reforma. W tym momencie największym kłopotem jest kwestia identyfikacji osób, za które są płacone składki. W związku z tym bowiem ZUS ma problem z przekazywaniem pieniędzy na konta indywidualne. Mariusz Zieliński