Wikipedia - wirtualna wolna encyklopedia o światowym zasięgu - przeżywa gorsze czasy. Słabością leżącą u samych podstaw encyklopedii okazuje się jej otwartość. Każdy może tu wpisać swoje hasło i redagować istniejące wpisy. Jaki bywa tego efekt, nietrudno się domyślić. Wasza Nieniskość Jak donosi brytyjski "Independent", z Wikipedii można się dowiedzieć m. in., że znany angielski piłkarz, David Beckham, był chińskim bramkarzem, do tego żyjącym w XVIII wieku. Albo że do księżnej Kornwalii należy się zwracać "Wasza Królewska Nieniskość", a piosenkarz Robbie Williams zarabia na życie zjadając chomiki w pubach w okolicach Stoke. To, jak często wpisy w encyklopedii są złośliwie przeinaczane, zależy od tematu. Na przykład hasło "muzułmanie" atakowane jest kilkadziesiąt razy dziennie. Nie brakuje też wpisów w stylu "Blair jest gejem". Wpadki nie ustrzegła się też polska Wikipedia. Stała się ona celem mistyfikacji, kiedy to na stronach encyklopedii pojawiła się fikcyjna postać historyczna - Henryk Batuta. Anonimowy autor lub autorzy stworzyli hasło opisujące nieistniejącą postać, a potem ci sami lub inni autorzy zaczęli dodawać informacje o niej do innych haseł w Wikipedii. Według artykułów prasowych w "Gazecie Wyborczej", "Przekroju" i "The Observer" mistyfikacja ta była dziełem grupy osób określających się jako Armia Batuty. Polityczne korekty W ostatnim czasie najgłośniej o Wikipedii zrobiło się, gdy na manipulowaniu w encyklopedii przyłapano amerykańskich polityków. Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki gazetom z Massachusetts, które odkryły, że kongresman Marty Meehan poprawił swoją biografię, między innymi wymazując swoją obietnicę, że parlamentarzystą będzie tylko przez cztery kadencje. Kilku innych deputowanych także poszło w ślady Meehana. Jak się okazało, także jeden z artykułów poświęconych prezydentowi George'owi Bushowi był tak często modyfikowany - między innymi przez komputery Kongresu - że trzeba było go całkowicie zablokować. "Independent" opisuje też sprawę amerykańskiego dziennikarza Johna Seigenthalera, którego w encyklopedii powiązano ze sprawą zabójstwa prezydenta Kennedy'ego. Sprawcą zamieszania okazał się niejaki Brian Chale. Chciał on w ten sposób zrobić dowcip swemu koledze. Dyskusyjna wiarygodność Wikipedia zapewnia, że wspomniane polityczne korekty zostały usunięte. Choć jednak twórcy wolnej encyklopedii są przekonani, że ciągłe redagowanie definicji pozwoli na ich udoskonalenie, to zdaniem krytyków w ten sposób tylko rośnie liczba błędów. - Wbrew temu, co sądzą zwolennicy idei ciągłego ulepszania Wikipedii, efekt będzie taki, że słabe artykuły ulegną poprawie, a dobre się pogorszą. Całość będzie więc zmierzać do przeciętności - twierdzi Robert McHenry, były redaktor naczelny Encyclopaedia Britannica. Choć twórcy Wikipedii bronią swojego dzieła, to nie upierają się przy twierdzeniu, że wszystko działa idealnie. Sami przyznają wręcz, że wiarygodność encyklopedii bywa wysoce dyskusyjna. Szczególną uwagę zwraca się na problemy takie jak błędy metodyczne, trudności przy sprawdzaniu faktów, korzystanie z wątpliwych źródeł, problemy z ochroną prywatności i jakości, podatność na akty wandalizmu, działania fanatyków czy grup interesów, wreszcie cenzura. Naukowcy nie są przekonani Początki Wikipedii nie dawały wielkiej nadziei na sukces. Przedsiębiorstwo zarabiało między innymi na udostępnianiu wyszukiwarki oferującej chociażby linki do stron pornograficznych. Dziś nad prawidłowym funkcjonowaniem strony czuwa od 600 do 1000 administratorów, programistów i innych pracowników obsługi, którzy nie pobierają żadnego wynagrodzenia. 13 tysięcy osób stale pracuje przy redagowaniu haseł. Ta armia kontrolerów bierze udział w codziennej wojnie intelektualnej z wirtualnymi wandalami wprowadzającymi do haseł treści nieprawdziwe, nieprzyzwoite czy obraźliwe - pisze "Independent". Mimo to Wikipedia wciąż nie może znaleźć uznania wśród naukowców. - Jest mało zadawalająca, nie tyle przez nieścisłości, co z powodu niezbyt konkretnych stwierdzeń, z którymi trudno się całkiem nie zgodzić, ale których nie można też ocenić jako bardzo przydatne - podsumowuje historyk Antony Beevor. Waldemar Stelmach