<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-nik,gsbi,25" title="NIK" target="_blank">NIK</a> sprawdzał tylko część zabezpieczeń. Nie zajmował się np. jakością kontroli bagażu i osobistej, raport skupia się na lotniskowej infrastrukturze. Kontrolujących szczególnie poruszył stan lotniskowych ogrodzeń. - Dziki zrywają siatki w porcie szczecińskim, sarny paradują obok pasa startowego w Rzeszowie, a na lotnisko Okęcie można łatwo dostać się, pokonując 1,5-metrowy płotek, przez nikogo nie strzeżony. Można dotrzeć prosto do płyty rządowej lotniska na Okęciu - mówił wiceszef NIK Krzysztof Szwedowski. Zdaniem wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli nawet ataki terrorystyczne z 11 września nie skłoniły lotniskowych decydentów do poprawy tego stanu rzeczy. Co ciekawe, nie polemizował z nim odpowiedzialny za bezpieczeństwo lotnisk Marek Diling. - Mechaniczny płot jest tylko znakiem w terenie, że poza tym terenem można osobę, która tam się znajduje zatrzymać, ukarać administracyjnie za obecność na terenie lotniska - tłumaczył. Jak mówił Diling, dla terrorystów płot nie jest żadną przeszkodą i nie ma takiego lotniska na świecie, które byłoby w 100 proc. bezpieczne. Jego zdaniem polskie porty lotnicze, mimo uchybień, spełniają wszelkie światowe standardy.