Agenci ustalili już sporo faktów. Najwięcej powiązań udało się uchwycić w przypadku boeinga, który uległ katastrofie w Waszyngtonie. Okazuje się, że jednego z podejrzanych, Khalida Al-Midhara, już obserwowano wcześniej. Widziano go w Kuala Lumpur, gdzuie spotkał się z mężczyzną, którego podejrzewa się o udział w zamachu na amerykański niszczyciel USS Cole. Al-Midhar często odwiedzał Salema Alhamziego i jego brata Nawaqa w San Diego w Kalifornii - twierdzą sąsiedzi braci. Zarówno Al-Midhar jak i bracia Alhamzi byli na liście osób, które obserwowała FBI. Ci trzej mężczyźni spotkali się z Hanim Hanjourem w Phoenix w Arizonie. Hanjour przeszedł trening pilotażu w CRM Cockpit Resource Management w Scottsdale. Wszyscy czterej byli na pokładzie boeinga linii American Airlines, którego porywacze rozbili o Pentagon. A oto inne ustalenia śledztwa: Członkowie rodziny Ziada Samira Jarraha - którego FBI oskarża o pomoc w porwaniu samolotu powiedzieli CNN, że w ostatnim czasie przebywał on w Afganistanie, państwie w którym przebywa bin Laden. Właściciel kalifornijskiej szkoły lotniczej King Aviation School powiedział, że 4 agentów FBI agents przeszukało dokumenty firmy, zaznaczając co najmniej jedno nazwisko na liście podejrzanych o porwanie. Dochodzeniowcy powiedzieli. że każdy z samolotów, które uderzyły w World Trade Center i Pentagon był porwany przez pięciu porywaczy, 4 porywaczy było na pokładzie samolotu, który rozbił się w Pensylwanii. Wszyscy mieli jakieś związki z bin Ladenem. Co najmniej dwóch podejrzanych uczęszczało wojskowych szkół lotniczych w Teksasie i Alabamie. FBI udało się odczytać informacje zapisane w "czarnej skrzynce" Boeinga, który rozbił się w Waszyngtonie. Udało się to również w przypadku maszyny, która roztrzaskała się w Pennsylwanii.