Z sondażu ośrodka YouGov dla organizacji charytatywnej Word Vision wynika za to, że wśród brytyjskich dzieci i młodzieży powszechne jest porozumiewanie za pomocą e-maili i portali społecznościowych. Z tych ostatnich po kilka razy w tygodniu korzysta blisko połowa spośród ok. 1,2 tys. ankietowanych. Skłonność do pisania listów zanika w miarę dorastania. W grupie wiekowej młodych nastolatków (13-14 lat) 31 proc. uczniów i uczennic nie napisała do nikogo listu przez ponad 1 rok, za to ośmioro na dziesięcioro korzysta z portali takich jak Facebook lub Bebo. Niektórzy psycholodzy i nauczyciele sądzą, że tzw. wtórny analfabetyzm wywołany rozpowszechnieniem komunikacji elektronicznej jest problemem pokoleniowym. Sondaż wskazuje także i na to, że połowa absolwentów szkół podstawowych (w Anglii 11-tolatków - red.) kończy naukę nie posiadając podstawowej umiejętności rozplanowania listu, a ich charakter pisma jest tak zły, że nauczyciele mają trudności z jego odczytaniem. Innym problemem jest to, że uczniowie nie dbają o ortografię i interpunkcję, ponieważ polegają na komputerowych programach wyłapujących błędy, bądź elektronicznych słownikach. Nauczycielka Sue Palmer, autorka głośnej książki "Toksyczne dzieciństwo" cytowana przez dziennik "Daily Telegraph" sądzi, iż "troska o rozwój stosunków międzyludzkich wymaga inwestycji w komunikowanie się, którego nie zastąpią doraźne sposoby porozumiewania się: SMS-owanie, wysyłanie kartek z życzeniami czy e-mail". Według niej dzieciom niepiszącym i nieotrzymującym listów brak ważnych zdolności z punktu widzenia ich pełnego rozwoju. - Listy pisane ręcznie są o wiele bardziej osobiste niż komunikacja elektroniczna - wskazuje Palmer.