"Żałujemy nierzadko, że naziści nie zrobili abażurów ze skóry rodziców naszych liberałów. Byłoby mniej problemów" - napisała przed kilkoma dniami na stronie internetowej dziennika jego felietonistka Uljana Skojbieda. W ten sposób krytykowała opozycyjnego liberała Leonida Gozmana, który przyrównał nazistowską formację SS i stalinowski kontrwywiad wojskowy Smiersz.W poniedziałek wicemer Moskwy Leonid Pieczatnikow odmówił na konferencji prasowej odpowiedzi na pytanie dziennikarza "Komsomolskiej Prawdy". "(...) Bo widzi pan, Niemcy zdążyli zrobić abażur ze skóry mojej babki i bardzo mi przykro, że znalazłem ten abażur w redakcji pańskiej gazety". Tego też dnia dziennikarka opublikowała przeprosiny, a redakcja zapewniła, że otrzymała surową naganę. Media zbliżone do opozycji liberalnej i blogerzy bardzo aktywnie włączyli się do omawiania tego incydentu, niektórzy zaapelowali o bojkot gazety. "Premier pokazał, po której jest stronie" - oświadczył Siergiej Dorienko z radia RSN. Miedwiediew udzielił wywiadu "Komsomolskiej Prawdy" z okazji pierwszej rocznicy objęcia stanowiska premiera. AFP pisze, że oficjalne instytucje odpowiedzialne za zwalczanie ekstremizmu milczą, jedynie komitet ds. monitoringu mediów Roskomnadzor poruszył tę sprawę i upomniał dziennik. Rzecznik Federacji Wspólnot Żydowskich w Rosji Boruch Gorin zaapelował o bojkot dziennika "Komsomolskaja Prawda" i skrytykował brak oficjalnej reakcji władz rosyjskich. "Dziennikarze, którzy piszą lub mówią takie rzeczy, nie mają prawa do wykonywania swego zawodu. Lecz w naszym kraju takie historie są uważane za bez znaczenia" - powiedział komentator rozgłośni "Echo Moskwy" Dmitrij Oriech.