Mariusz Błaszczak mówił w radiowej Jedynce, że ponosi pełną odpowiedzialność za wszystkie decyzje i działalność służb nadzorowanych przez resort spraw wewnętrznych. Przyznał, że przed nominacją Zbigniewa Maja zabrakło pełnej informacji. Minister zaznaczył, że ta sprawa pokazuje potrzebę zmian w służbach, również niepodlegających MSWiA. Według Błaszczaka, domaganie się jego dymisji jest - jak to ujął - przejawem histerii opozycji, która nie dała rządowi Prawa i Sprawiedliwości zwyczajowych "stu dni spokoju", tylko od samego początku go atakuje. A ta histeria - jak mówił szef MSWiA - jest tym większa, im gorsze wyniki <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a> uzyskuje w sondażach opinii publicznej. Mariusz Błaszczak tłumaczył też, dlaczego zamierza podporządkować kierowanemu przez siebie resortowi Biuro Spraw Wewnętrznych Policji i mieć wgląd w działania operacyjne policji. Według ministra, potrzebny jest realny nadzór nad służbami, by móc w pełni za nie odpowiadać. Platforma złoży wniosek o odwołanie ministra Błaszczaka Poseł PO Andrzej Halicki powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Sejmie, że jeśli Błaszczak nie poda się do dymisji, lub nie odwoła go premier Beata Szydło, to na najbliższym posiedzeniu Sejmu, Platforma złoży wniosek o jego odwołanie. Taki wniosek ministra może być złożony przez co najmniej 69 posłów; Sejm odwołuje ministra większością ustawowej liczby posłów. Najbliższe posiedzenie Sejmu jest zaplanowane w dniach 24-26 lutego. - Platforma bezwzględnie żąda dymisji ministra Błaszczaka. 11 grudnia, kiedy minister Błaszczak powołał inspektora Zbigniewa Maja na stanowisko komendanta głównego policji, kilka godzin później, został poinformowany przez CBA - wiemy to z przekazów medialnych - że inspektor Maj jest w kręgu podejrzeń. Błaszczak nie może zasłaniać się niewiedzą, co do sytuacji Maja - powiedział Halicki. Jak dodał, "chaos w policji, to jeden z elementów", które są powodem żądań Platformy odwołania Błaszczaka. - Kwestia bezpieczeństwa jest (dla nas) sprawą fundamentalną - podkreślił Halicki. Jak dodał, kolejny powód do dymisji szefa MSWiA, to raport KGP z audytu ws. działań Biura Spraw Wewnętrznych (BSW) w związku z "aferą podsłuchową". "Audyt policji, który miał potwierdzić, a nie potwierdzał inwigilacji dziennikarzy (...) został, jak twierdzą media, przekazany ministrowi Błaszczakowi w grudniu" - powiedział Halicki. Poseł PO stwierdził, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i premier Beata Szydło powoływali się na nieprawdziwe informacje o podsłuchiwaniu dziennikarzy, mimo że minister Błaszczak miał już informacje, że takich podsłuchów nie było. "Minister Błaszczak prawdopodobnie świadomie zataił tę informację i pozwolił na szkalowanie Polski" - powiedział Halicki. Sasin: Dramatyczne próby odzyskania inicjatywy Według posła PiS Jacka Sasina opozycja straszy wnioskiem o votum nieufności ponieważ nie ma pozytywnego pomysłu jak wyjść z impasu, w którym się znalazła. Sasin powiedział, że dzisiejsze wystąpienie posłów PO tłumaczy ostatnim sondażem, w którym PiS ma 40 procent poparcia a Platforma zaledwie 15. - To dramatyczne próby odzyskania inicjatywy politycznej, zupełnie chybione - powiedział poseł PiS. Maj twierdzi, że przygotowywano wobec niego prowokację Premier Beata Szydło podpisała w poniedziałek dymisję inspektora Maja ze stanowiska komendanta głównego policji. Odwołanie inspektora Maja rekomendował szef MSWiA, po tym jak Maj zrezygnował ze stanowiska w miniony czwartek. Maj uzasadniając swoją rezygnację mówił m.in., że przygotowywano wobec niego prowokację przez b. funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji i wykorzystano materiały sprzed kilkunastu lat, kiedy prowadził pracę operacyjną. "Złożyłem rezygnację, żeby nie obciążać całej formacji" - mówił Maj na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Według medialnych doniesień chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego pięć butelek alkoholu, a także pożyczył dziesięć tys. zł, których nie oddał. Insp. Maj oświadczył, że badane są "okoliczności i donosy, które nie mają żadnego pokrycia w faktach". Jak powiedział, chodzi o sprawę z 2003 roku, która została wyjaśniona w roku 2010. "Teraz cały czas wraca, od kiedy zostałem komendantem głównym policji" - powiedział Maj. Dodał, że o sprawie dowiedział się od dziennikarzy.