Jak wynika z raportu NIK, część środków przeznaczanych na luksusowe zakupy pochodziła z kredytów, jakie rząd zaciągnął na modernizację sieci drogowej w Polsce, oraz z funduszy zagranicznych. Oficjalnie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad pieniądze przeznaczała na tzw. zaplecze i świadczenia dodatkowych usług. Było to zresztą zapisywane w umowach z wykonawcami robót drogowych. Tyle tylko że tym sposobem topniały kwoty przeznaczone na rzeczywiste roboty drogowe. I tak w ciągu 3 lat GDDKiA wydała ponad 6,7 mln zł na zakup 175 nowych samochodów. Między innymi w ramach "zaplecza" z pieniędzy na budowę odcinka autostrady A-2 Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Poznaniu kupiła 12 samochodów "oraz inny sprzęt i wyposażenie" za ponad 1,8 mln euro. Urzędnicy w gdańskim oddziale otrzymali domek z bali drewnianych, łódź motorową oraz kilkanaście zestawów komputerowych o łącznej wartości ponad 3 mln zł. Dyrekcja gdańskiego oddziału dostała także 12 samochodów ciężarowych i osobowych, w tym mercedesa, Toyotę Corollę i Avensis, Opla Astrę II z wyposażeniem w wersji komfort. Z kolei oddział dyrekcji w Opolu wzbogacił się o 68 samochodów osobowych i osobowo-ciężarowych. Wartość uzyskanego przez opolski oddział majątku razem z innymi zakupami wyniosła ponad 3,5 mln zł. Co odpowiedział na zarzuty NIK szef resortu infrastruktury Marek Pol, posłuchaj w relacji reportera RMF Romana Osicy: