Łukasz Golec, wraz z żoną i dziećmi, podczas Drogi Krzyżowej stał wśród pielgrzymów. Ze skupieniem uczestniczył w nabożeństwie, a po jego zakończeniu - zanim obległ go tłum fanów - długo nagrywał telefonem powiewające nad tłumem flagi. Bardzo ubolewał, że nie ma w telefonie aplikacji, która pozwoliłaby mu słuchać słów papieża po polsku; dlatego - jak przyznał w rozmowie z PAP - niewiele zrozumiał. - Wrażenie fantastyczne, nic dodać, nic ująć, niesamowite przeżycie, coś przepięknego. To było bardzo wzniosłe - mówił. - Bardzo podobała mi się oprawa muzyczna Drogi Krzyżowej. Sami moi koledzy grali w tej orkiestrze - dodał. Jak podkreślił, była to jedyna uroczystość związana z ŚDM, w której mógł uczestniczyć prywatnie i przeżywać je w skupieniu. - Jutro mamy próbę w Tauron Arenie, a w niedzielę gramy dla wolontariuszy i papieża - poinformował. Łukasz Golec powiedział, że uczestniczył już w Światowych Dniach Młodzieży w 1991 r. w Częstochowie, miał wówczas 16 lat. Pytany, czy trwające ŚDM różnią się od tamtych, powiedział, że nie widzi większej różnicy. - Już wtedy to zrobiło wielkie wrażanie, było mnóstwo ludzi i powiewały flagi równych krajów - ocenił.