- Poseł jechał sam prywatnym oplem astrą. Jak sam mówi, zagapił się i "złapał pobocze". Jego samochód wjechał do rowu i dachował - powiedział Sułecki. Dorn poddał się badaniu alkomatem; był trzeźwy. - Parlamentarzysta we własnym zakresie załatwił sobie dalszy transport i lawetę, bo jego auto nie nadawało się do jazdy - dodał Sułecki.