W medialnej narracji małżeństwo po raz kolejny zostało przedstawione jako największe, możliwe osiągnięcie dla kobiety. Na Wyspach czuć lekki powiew lat 80. W klubach znów króluje Michael Jackson, na ulicach pojawiają się strajkujący, gospodarka jest w depresji, ster rządów dzierżą konserwatyści, a następca tronu bierze ślub. W 1981 roku cała Wielka Brytania śledziła z zapartym tchem „bajkowy ślub” Karola i Diany. Teraz na wiosnę, lub latem (dokładna data nie została jeszcze ustalona) gorączka weselnej nocy może być znacznie wyższa, bowiem 30 lat temu nie było jeszcze 24 godzinnych telewizji informacyjnych ani takiej ilości kolorowych, plotkarskich magazynów, które muszą czymś zapełnić swoje serwisy i strony. A ludzie uwielbiają takie historie. Mimo naporu feminizmu i emancypacji, kiedy możliwości rozwoju osobistego oraz zawodowego wydają się nieograniczone młode kobiety wciąż marzą o ślubie z księciem z bajki. Patriarchat w XXI w Kiedy ogłoszenie o zaręczynach puszczono w eter, politycy słali listy gratulacyjne, tabloidy rozpoczęły rozważania czy Kate podobnie jak Diana będzie "królową serc", a twitter i facebook pękały od emocji - Beatrix Campbell - feministyczna działaczka i pisarka, burząc nieco medialno-społeczną euforię, zaczęła się głośno zastanawiać jak to możliwe, że nowoczesna, wyzwolona, świadoma siebie, młoda kobieta pragnie małżeństwa z księciem. Symbolem starego, konserwatywnego porządku, według którego kobieta powinna być podporządkowana mężczyźnie. "Wszystko, co wiemy na temat rodziny królewskiej - a jest tego sporo - mówi nam, że ich relacje są dysfunkcjonalne i ich stosunek do społeczeństwa też jest dysfunkcjonalny" - powiedziała w wywiadzie i dodała: "Dlaczego <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kate-middleton,gsbi,710" title="Kate Middleton" target="_blank">Kate Middleton</a> pragnie wejść do tej atawistycznej rodziny, która, chociaż przewodniczy jej oficjalnie królowa, nadal jest głęboko patriarchalna?" Emocjonalnie na wiadomość o zaręczynach zareagowała także inna pisarka Bidisha, która stwierdziła bez ogródek, że cała historia rodziny królewskiej oparta jest na prześladowaniu i deprecjonowaniu kobiet, a „ta biedna dziewczyna ma przed sobą życie pełne żałosnych spotkań towarzyskich i konserwatywnej garderoby”. Narzeczona księcia Williama nie będzie może sypiała na ziarenku grochu, ale za to niebezpiecznie siada na beczkę prochu, gdyż najsławniejsza rodzina w Wielkiej Brytanii rzeczywiście ma wyjątkowy talent do wchłaniania niezależnych, pewnych siebie kobiet, a potem sprowadzenia ich do parteru. Tak było z Sarah Ferguson, hrabiną Wessex Sophie Rhys-Jones, czy z księżną Dianą. A jednak wejście do grona rodziny królewskiej uważane jest za sukces. Przygotowanie do życia w rodzinie (królewskiej) Według psycholożki Lindy Blair byłoby niezwykle interesujące i inspirujące, aby w rodzinie królewskiej pojawił się wreszcie ktoś, kto charakteryzowałby współczesny świat i współczesną kobiecość. Ktoś z bagażem doświadczeń spoza arystokratycznego środowiska i z sukcesami w karierze zawodowej. Tymczasem Middleton po ukończeniu studiów (Historia Sztuki na Uniwersytecie St. Andrews w Szkocji) od czasu do czasu udzielała się w firmie rodziców (organizacja przyjęć dla dzieci) a potem przez rok pracowała na pół etatu jako "junior accessories buyer" w Jigsaw (właściciele są przyjaciółmi rodziców Kate). Przez osiem lat związku z księciem Williamem była właściwie członkinią korporacji - monarchia. Pilnie prowadzona, sprawdzana w różnych sytuacjach i uroczystościach oraz nadzorowana. Profesor historii Jean Seaton zauważa, że Middleton na tle rodziny królewskiej praktycznie niczym się nie wyróżnia. - Byłoby wspaniale gdyby była lekarką, albo specjalistką w dziedzinie sztuki. Zamiast tego praktycznie cały czas "pracowała" dla instytucji królewskiej. Nie udało jej się osiągnąć samodzielnej, silnej pozycji na polu zawodowym, a jej sukces całkowicie bazuje i jest uzależniony od wyłącznie od sieci kontaktów - mówi. A to według działaczek walczących o równouprawnienie nie jest najlepszy przykład dla młodych kobiet. Przypadek Middleton pokazuje, bowiem, że aby osiągnąć sukces, wyższą pozycję materialną i społeczną wystarczy znaleźć się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu, poznać metaforycznego księcia i wyjść za niego za mąż. Opowieść o Kate Middleton i jej związku z księciem Williamem idealnie wpisuje się w ostatni trend, który można zaobserwować w Wielkiej Brytanii. Dla wielu kobiet małżeństwo coraz częściej uważane jest za jedną z wielu ścieżek kariery. Tyle tylko, że bajkowi książęta zostali zastąpieni przez piłkarzy. Królowie futbolu, księżniczki silikonu Media cyklicznie informują o badaniach przeprowadzanych na nastolatkach, w których młode Brytyjki przekonują, że marzą, aby zostać modelkami, piosenkarkami, a najbardziej, żonami piłkarzy. Sportowcy są dziś, bowiem współczesnymi książętami. Bogaci, sławni i przystojni. W nocnych klubach w Londynie, Liverpoolu, albo w Manchesterze dochodzi czasem do otwartych walk między kobietami, kiedy na horyzoncie pojawia się jakikolwiek piłkarz, któregoś z tych klubów. Zaczyna się wówczas polowanie na męża, a zdeterminowane WAG wannabes nie przebierają w środkach. Małżeństwo z piłkarzem przez coraz większą liczbę dziewcząt uważane jest za opcjonalną ścieżkę kariery. Na Facebooku powstają strony w stylu: Kiedy dorosnę chcę być WAG (wives and girlfriends of football players - żony i dziewczyny piłkarzy), a w księgarniach można zakupić poradniki informujące jak poderwać futbolową gwiazdę (Wag Don't Wannabe - The smart girl's guide to dating a footballer). Tak jak Kate Middleton inwestowała w siebie biorąc lekcje jazdy konnej, dbając staranie o wygląd i odpowiedni strój, tak i one starają się za wszelką cenę zwrócić uwagę. Tyle, że nie inwestują w drogie kapelusze, tylko w sztuczne paznokcie, sztuczne rzęsy i sztuczne piersi. Cel jest jednak ten sam. Dobrze wyjść za mąż. W XXI wieku, kiedy możliwości rozwoju osobistego i zawodowego wydają się nieograniczone młode dziewczyny poszukują, podobnie jak w przeszłości, poprawy swojego bytu materialnego, oraz statusu społecznego poprzez małżeństwo. Natasha Walter autorka książki "The New Feminism" ("Nowy feminizm") z 1998 roku w której odtrąbiła zwycięstwo feminizmu przekonuje, że wbrew pozorom możliwości kobiet wywodzących się z klasy robotniczej wciąż są bardzo ograniczone. "Te dziewczęta decydują się na bycie żonami piłkarzy ponieważ dla nich to jedyny sposób na osiągnięcie bogactwa i sukcesu. Nasze społeczeństwo nie daje możliwości rozwoju osobom z niższych klas społecznych" - argumentuje w swojej najnowszej bardziej pesymistycznej książce - "Living Dolls: The Return of Sexism" ("Żyjące lalki: powrót seksizmu") i dodaje: "Coraz trudniej kobietom z niższych klas wyrwać się z zaklętego kręgu marazmu i beznadziei. Istnieją tak mocne bariery społeczne, że jedyną drogą do sukcesu dla tych kobiet okazuje się samoopalacz, sztuczne paznokcie, sztuczne włosy oraz sztuczne piersi. A na końcu, jeśli będą miały szczęście, książę z bajki. Nie każda dziewczyna, tak jak, Kate Middleton ma, co prawda, szansę na poznanie następcy tronu, ale już książęta sportu są dostępni w nocnych klubach. Tylko czy to dobrze, że wśród współczesnych, młodych kobiet rezygnacja, z własnych ambicji, aspiracji i rozwoju zawodowego na rzecz małżeństwa za wszelką cenę, staje się coraz bardziej powszechna i popularna?" Według wielu działaczek na rzecz równouprawnienia, społeczne emocje umiejętnie podsycane przez typową narrację mediów wokół związku Kate Middleston i księcia Williama przedstawiającą ten ślub jako baśń i spełnienie marzeń każdej młodej kobiety, może ten trend jeszcze bardziej umocnić. Radosław Zapałowski