92-letni książę Edynburga otworzył w środę specjalistyczną przychodnię w Londynie. Był ożywiony i żartował, ale spod rękawa marynarki widać było bandaż elastyczny, który obejmował mu prawą dłoń po palce. Nie przeszkodziło mu to jednak użyć jej do odsłonięcia tablicy i dokonania wpisu w księdze pamiątkowej. Już to samo wyjaśnia, dlaczego pałac Buckingham uznał, że nie musi ujawniać szczegółów owej "drobnej procedury", jakiej poddał się małżonek królowej Elżbiety. Królowa i książę ograniczyli nieco swoje oficjalne obowiązki, począwszy od diamentowego jubileuszu panowania Elżbiety II w 2012 roku, kiedy jeździli tylko po kraju, a państwa Wspólnoty Brytyjskiej i posiadłości zamorskie pozostawili dzieciom i wnukom. 87-letnia królowa nie życzy sobie, aby do mediów trafiało więcej niż absolutnie konieczne informacje o stanie zdrowia jej samej i męża. W zeszłym roku książę Filip spędził 11 dni w szpitalu po zabiegu otwarcia jamy brzusznej, ale nie wyjaśniono, o co chodziło. W 2012 roku był w szpitalu z infekcją pęcherza, a w grudniu 2011 roku wszczepiono mu stent, aby udrożnić jedną z tętnic sercowych.