Robert Makłowicz: Czy taki natłok premier oznacza, że odrodziła się kultura narodowa? A może to tylko chwilowe odrodzenie tego słowa? Piotr Bikont: No, Kazimierz Ujazdowski objął resort kultury powtórnie, więc prapremiera już była. No i dlatego wiemy czego się spodziewać. To znaczy, niewiele się spodziewać. Poprzednie jego ministrowanie można sprowadzić do dwóch wielkich wydarzeń: dopisania "i Dziedzictwa Narodowego" do nazwy ministerstwa oraz wydanie drukiem przemówień zebranych Kazimierza Ujazdowskiego. Dlaczego on tak ulubił sobie ten akurat fotel? Rozumiem, że nie zna się na gospodarce, ale tak samo mu blisko do kultury, jak i ochrony środowiska czy sportu. Poza tym, taki prominentny zawodowy polityk mógłby sobie znaleźć bardziej prominentną tekę - przecież nikt nie chce tego ministerstwa, żadne negocjacje koalicyjne go nie obejmują na serio. Chyba tylko Marek Jurek by chciał nieprzymuszony. Wtedy kultura narodowa bardzo by się odrodziła. No i myślę, że to jest to całkiem prawdopodobny scenariusz w wypadku zawarcia koalicji PO-PiS - Platformie marszałka, Jurkowi kultura, a Ujazdowski? Może na wiceprezydenta?