Prezydent, premier, Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość mówią niemal jednym głosem: "Polscy negocjatorzy stanęli na wysokości zadania"; "Nie przegraliśmy Nicei"; "Dramatu nie ma ani dla Polski, ani dla Unii". - Polska zachowała się w tej dyskusji zgodnie z naszymi interesami narodowymi - przekonywał prezydent Aleksander Kwaśniewski i uspokajał nieprzekonanych: "Jestem pewny, że to co stało się w Brukseli, nie jest ani całą historią Unii Europejskiej, nie jest nawet aktem w tej historii, ale jest wyłącznie epizodem". Epizodem, który - wg opozycji wygraliśmy, a dzięki temu dobrze zadebiutowaliśmy na europejskim forum. - My wygrywamy zdecydowanie na tym, że potrafimy przeprowadzać swoje racje, potrafimy je przeprowadzać w sposób kulturalny, dyplomatyczny - ocenia Jan Rokita. A niemal w słowo wchodzi mu Kazimierz Ujazdowski z PiS: "Polska musiała się przeciwstawić i przeciwstawiła się takim propozycjom, które obniżałyby naszą pozycję w UE". Bardziej ostrożny jest były szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Jacek Saryusz-Wolski: "To nie jest ani zwycięstwo, ani przegrana, to jest po prostu przedłużenie w czasie, odroczenie tych ważnych spraw, ale na pewno nie dramat. Ale problemy mogą być...". Polska i Hiszpania zniweczyły wysiłki wielu krajów, które dążyły do przyjęcia unijnej konstytucji - obwiniał delegacje z Warszawy i Madrytu były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Niemiec Klaus Haensch. Zarzuty te odparła jednak polska strona, mówiąc, że jeszcze nigdy nie udało się wynegocjować traktatu w ciągu jednej prezydencji. Z tego też punktu widzenia, na szczycie w Brukseli nie stało się nic szczególnego. Jednak zdaniem wielu niemieckich komentatorów to Polacy i Hiszpanie odpowiedzialni są za fiasko rozmów na temat unijnej konstytucji. Niemiecka telewizja publiczna, nie przebierając w słowach, skrytykowała postawę Polski. "Należy żałować Polaków. Postawa ich rządu na szczycie w Brukseli wykazała, że jak dotychczas zupełnie nie rozumie on Europy. Ani europejskich zasad, ani szczegółów" - ocenił komentator głównego wydania wieczornych wiadomości stacji ARD. "Polska walczyła o wpływ, który ułatwia przede wszystkim blokowanie decyzji" - dodawał. Stwierdził również, że nasz kraj nie rozumie, iż czasem należy postawić na pierwszym miejscu interes wspólnoty, a nie własnego kraju. W podsumowaniu dodano, że nowy podział na kontynencie przebiega między krajami, które myślą jedynie o wyciąganiu profitów z Europy, oraz tymi, które przynajmniej od czasu do czasu wnoszą jakiś wkład. Dziennikarze niemieckiej stacji nie musieli precyzować, do której grupy - według nich - zaliczają się Polska i Hiszpania. Schroeder już dał nam do zrozumienia, że czekają nas restrykcje finansowe; o wiele trudniej będzie nam wywalczyć więcej pieniędzy z unijnej kasy, do której przede wszystkim wpłaca Berlin. Prezydent Francji zaś zagroził podziałem Unii na pierwszą i drugą klasę. Z kolei brytyjska prasa - w większości eurosceptyczna - cieszy się, że konstytucji nie uchwalono i podkreśla w tym niezaprzeczalną rolę Polski. To wielki dzień dla Europy - pisze jeden z najpoczytniejszych dzienników "News of the World". Według niego brak kompromisu być może wreszcie uświadomi unijnym przywódcom, że Unia nie będzie drugimi Stanami Zjednoczonymi. W komentarzu redakcyjnym gazeta gratuluje Polakom, że przeciwstawili się Niemcom, dzielnie bronili racji swojego narodu i to w zasadzie dzięki nam nie doszło do uchwalenia konstytucji. Prestiżowy "The Sunday Times" taki rezultat konferencji również ocenia za korzystny. "Polacy wetknęli szpilkę w unijny balon" - pisze w tytule gazeta. I dodaje, że sobota była dobrym dniem w Brukseli. Będący w mniejszości proeuropejski "The Observer" podkreśla twarde stanowisko Polski, ale zaznacza, że było ono jedynie odpowiedzią na brak elastyczności ze strony Niemiec. "Unię Europejską drąży głęboki kryzys" - podsumowuje efekty szczytu gazeta. We francuskich komentarzach słychać rozczarowanie unijnym szczytem. "Trzęsienie ziemi", "Historyczne fiasko", "Głęboki kryzys" - tak większość nadsekwańskich mediów ocenia rozmowy w Brukseli. O szczegółach posłuchaj w relacji korespondenta RMF Marka Gładysza: Dodajmy, że unijni przywódcy nie uzgodnili w Brukseli daty ponownych rozmów na temat konstytucji. Najprawdopodobniej zajmie się tym Irlandia, która w przyszłym miesiącu przejmuje przewodnictwo w Unii. Być może rozmowy w zostaną wznowione w marcu przyszłego roku. Pojawiły się jednak głosy, że temat powróci nie wcześniej niż w 2005 roku.