Dzieci, które przystępują pierwszy raz do komunii, dostały niedawno komputerową grę, która ma im pomóc przygotować się do spowiedzi. Taki rachunek sumienia to pomysł na ewangelizację wśród najmłodszych. Ale spowiadać się będziemy nadal w konfesjonale - studzą zapały młodych ludzi księża. Kościół od dawna korzysta jednak ze wsparcia wirtualnej rzeczywistości i nowinek techniki. Wydziałowi Katechetycznemu Kurii Metropolitalnej w Gdańsku komputerowy rachunek sumienia bardzo się podoba, więc pomysł rekomenduje. Dzieciom też - bo dostają 9 gier zręcznościowych i edukacyjnych. Dzięki nim można "przejść" okres swojego życia od narodzin do I komunii. Rodzice są zadowoleni, bo dzieci i tak siedzą godzinami przy komputerze, a zamiast oglądania krwi i strzelania zajmują się czymś pożytecznym - twierdzi Andrzej Żeglarski, który nadzoruje sprzedaż gry w jednej z gdańskich parafii. Przez klawiaturę do Boga? Takich atrakcji przybywa w wielu krajach. To odpowiedź na apel Jana Pawła II o nową ewangelizację - przekonują pomysłodawcy komputerowych gadżetów. Księdzu Jerzemu, wikariuszowi jednej z parafii w Krakowie, pomysł takich gier bardzo się podoba. Ale podkreśla, że komputerowa zabawa przynosi pożytki zwykle tylko przy współpracy rodziców. Inaczej może się okazać za trudna i mało wciągająca. - Gry bez wątpienia mogą jednak pomóc w ewangelizacji młodych ludzi i zainteresowaniu ich sprawami Kościoła - uważa. Od dawna są też na rynku multimedialne biblie dla dzieci, dzięki którym najmłodszym łatwiej jest uznać lekcje religii za zabawę. Dorośli też znajdą w Internecie coś dla siebie. Korzystając z usług religijnych portali można wysłać "katolicką" e-kartkę, a do skrzynki intencji sióstr i braci zakonnych również dotrzemy za pośrednictwem ekranu i klawiatury. Dla wielbicieli nowinek są nawet dzwonki do telefonów komórkowych i SMS-y o treści: "Pan jest Pasterzem", "Jezus żyje!", "Płyń pod prąd" itp., komórka może nam śpiewać.. "Alleluja". W internecie są ponadto dostępne strony dla ludzi uzależnionych od "czatów erotycznych i randkowych." Istnieje nawet Wspólnota Augustyńska Anonimowi Erotomani. Pomaga m.in. w uporaniu się z problemem komputerowych randek w ciemno. Za pośrednictwem komputera można się nawet uczyć... kontemplować, dzięki wskazówkom karmelitów bosych. Ojcowie z Krakowa polecają też internetową szkołę modlitwy. Ale to nie znaczy, że przestał się liczyć kontakt z żywym człowiekiem. Czy Kościół zdecyduje się na wprowadzenie nowinek typu spowiedź przez Internet? - To nie jest pytanie do mnie - odpowiada ks. Józef Kloch, rzecznik Episkopatu Polski. - Tę kwestię muszą przedyskutować i rozstrzygnąć teologowie. Istnieje analogiczny przykład, który warto przywołać - już w 1888 roku, sześć lat po wynalezieniu telefonu, padło pytanie, czy przez telefon można udzielić rozgrzeszenia. Odpowiedź watykańskiej kongregacji brzmiała: nie wiadomo. Znamienne, że do tej pory nikt do tego pytania nie powrócił - podkreśla. Na razie zatem konfesjonał nie ma wirtualnej konkurencji. Internauci i programiści mają już jednak swojego patrona - to św. Izydor, który - jak się uważa - stworzył pierwszą w historii bazę danych. Była to 20-tomowa księga Etymologii, czyli Początków - kompendium całej wiedzy dostępnej w Europie w VII wieku. Prekursorem - Watykan Nie przypadkiem to papież apelował o nowe formy ewangelizacji. Watykan zwykle jest prekursorem w wykorzystaniu "cudów" techniki - na oficjalnych stronach Stolicy Apostolskiej znajdziemy np. informację, jak złożyć ofiarę przy użyciu karty kredytowej, a internetowy serwis watykański jest niezwykle funkcjonalny . Przykład idzie zatem z góry, ale i na dole nowych inicjatyw nie brakuje. Ogłoszenia parafialne w telefonie komórkowym - czemu nie? Na ten pomysł wpadła parafia św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu, która uruchomiła serwis nie tylko w internecie, ale i technologii WAP. Stolica Apostolska nie daje jednak na razie nadziei na czat z papieżem. Ale kto wie, czy za jakiś czas i to nie stanie się możliwe... - W internecie nie spotka się Boga. Ale spotka się ludzi, którzy do niego prowadzą - uważa ks. Jacek z Warszawy. Wielu internautów ten pogląd podziela. Ale spora część dodaje, że nic nie zastąpi prawdziwego spotkania z drugim człowiekiem. Tak sądzą także uczestnicy komputerowych czatów. Jeden z nich przekonuje, że niektórym księżom brak żaru. "Powinni być fanatykami! Nie byłoby nic zdrożnego w tym, gdyby chodzili po domach, głosili Dobrą Nowinę i do tego popierali to uczynkami - pomaganiem ludziom w pracach domowych" - pisze. To ostatnie mogłoby się spodobać nawet niewierzącym...