Prowadzący dochodzenie próbują dociec, co było przyczyną środowej katastrofy. Ponad stu pasażerów i członków załogi zdołało się uratować, kiedy samolot stanął w płomieniach na indonezyjskim lotnisku Yogyakarta. Uratowani próbują teraz zidentyfikować spalone szczątki tych, którym nie udało się wyjść cało z katastrofy. Śmiertelnych ofiar jest co najmniej 21. Eksperci przebywający na miejscu katastrofy twierdzą, że ciężko ocenić jest, jak szybko poznamy przyczyny eksplozji. Premier Australii, John Howard, oświadczył, że rząd zrobi wszystko, by dowiedzieć się o losie australijskich obywateli, którzy ucierpieli w eksplozji. - Na miejscu są niezidentyfikowane szczątki. Chcemy, by zostały oddane rodzinom w żałobie. - Powiedział Howard. Niektóre ze zwłok są spalone w stopniu znacznie utrudniającym identyfikację. Niektórzy z tych, którzy przeżyli, również mocno ucierpieli od ognia. Na miejsce skierowano specjalistów od poparzeń, by odciążyli tych pracujących w lokalnych szpitalach.