Jak się okazuje, osiemnaście miesięcy to zdecydowanie za mało. Od osiemnastu miesięcy było wiadomo, że w tym roku pracodawcy będą musieli dać pracownikom PIT-y wcześniej, do 31 stycznia. Nie powinno też być niespodzianką, że każdy, kto liczy na zwrot nadpłaty, natychmiast pobiegnie do urzędu skarbowego - pisze komentator. Ale niespodzianka jest: urzędniczki rozkładają ręce i ani PIT-u, ani słychu. Druków brak, bo fiskus nie zdążył z drukowaniem. Rzecznik ministerstwa tłumaczy, że największy popyt na PIT-y powinien być w marcu. Skąd ministerstwo mogło wiedzieć, że naród tak się przejmie własnymi pieniędzmi? - ironizuje autor komentarza. Według niego, na szczęście nie musimy załamywać rąk. PIT-y można drukować z internetu i kserować. Warto o tym pamiętać i w przyszłym roku. Do kolejnego rozliczenia został zaledwie rok. A skoro poprzednio nie wystarczyło ministerstwu półtora...