Demonstrację przez cały czas otaczał szczelny kordon milicji, dzięki czemu prawdopodobnie nie doszło do zamieszek i prowokacji, takich jak wczoraj w miejscowości Zugdidi, gdzie ostrzelano wiec opozycjonistów, raniąc kilka osób. - Ten incydent miał sprawić, by ludzie bali się wychodzić na ulice w obronie swoich praw - krzyczał do tłumu zebranego przed parlamentem Michaił Saakaszwili, przywódca Ruchu Narodowego, największego ugrupowania opozycyjnego. W ubiegłotygodniowych wyborach parlamentarnych skandal gonił skandal: manipulowano listami wyborców, nie pieczętowano urn, zastraszano ludzi. Wyniki miały być znane już w czwartek, ale państwowa komisja wyborcza podała jedynie, że po podliczeniu trzech czwartych głosów minimalnie prowadzi opozycyjna partia Odrodzenie, przed prorządowym ugrupowaniem "Za Nową Gruzję".