Podczas przeszukiwania pudeł z darami jeden z pracowników punktu odnalazł granat, niezwłocznie zaalarmowano policję, która poleciła ewakuować budynek. - W budynku była piątka wolontariuszy, którzy nie mieli pojęcia co się dzieje. Nie chcąc wywoływać paniki poprosiłem ich o opuszczeniu budynku - opowiada kierownik placówki Karyn Leadbetter. Zaalarmowany oddział saperów po przybyciu na miejsce zabezpieczył granat, z którego na szczęście materiał wybuchowy został już wcześniej usunięty - podaje stacja. - Już wcześniej wśród darów znajdowaliśmy repliki broni i apelowaliśmy do darczyńców aby nie zostawiali przedmiotów wywołujących alarm, musimy jednak powtórzyć nasz apel - dodaje Karyn Leadbetter. Nie ustalono kto był "darczyńcą" granatu.