Towarzyszy mu oddział około 700 bojowników. Chalabi jest uważany za głównego faworyta Pentagonu do funkcji szefa rządu tymczasowego. Nie od dziś jednak wiadomo, że amerykański departament obrony, któremu przewodzi Donald Rumsfeld i departament stanu, gdzie szefem jest Colin Powell, mają różne wizje przyszłych irackich władz. Pojawienie się Chalabiego w Iraku może więc oznaczać, że zwycięża opcja Rumsfelda. Sekretarz obrony, pytany o to wprost, nie potwierdził istnienia takiej opcji. Pentagon oficjalnie twierdzi, że wprowadzenie na teren Iraku oddziałów opozycji ma uwiarygodnić siły inwazyjne w oczach lokalnej społeczności. Siły te mają się składać nie tylko ze zwolenników Irackiego Kongresu Narodowego Chalabiego, ale także innych ugrupowań opozycyjnych, zaś wpływ na decyzję w sprawie powojennej władzy w kraju będą mieli przede wszystkim sami Irakijczycy. Departament Stanu i CIA nie ufają jednak Chalabiemu. Uważają, że nie ma on wystarczająco szerokiego poparcia w kraju. Podkreślają też, że jego przedwojenne przewidywania o tym, że Irakijczycy nie podejmą walki w bronie reżimu, nie sprawdziły się. Donald Rumsfeld pytany o decyzje Kongresu o odsunięciu Pentagonu od dysponowania pieniędzmi na odbudowę Iraku oświadczył, że informacje o kontrowersjach w tej sprawie rozpowszechniają osoby, które nie wiedzą, jak ma wyglądać stabilizacja powojennej sytuacji.